niedziela, 8 września 2013

Ludzi i prawo można urobić jak plastelinę


W najnowszym "Tygodniku Powszechnym" Cezary Łazarewicz opisuje, jak w Polsce tworzy się prawo. Przykładem jest ustawa o recyklingu i utylizacji akumulatorów. Okazuje się, że to rynek, na którym można całkiem dobrze się obłowić. Najwięcej zawsze zgarnia monopolista lub niewielka ilość firm. W wypadku recyklingu akumulatorów liczą się trzy firmy branżowe, wśród nich najpotężniejsza, której obroty roczne wynoszą 400 mln zł. Tą firmą jest Orzeł Biały SA z Piekar Śl.

Ministerstwo Środowiska chciało w ubiegłym roku zliberalizować ustawę o recyklingu, gdyż obowiązujące prawo w kraju jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w UE. Taka ustawa dopuszczała inne firmy do interesu, ale uderzała w Orła Białego. Ci zaś szybko poszli po rozum do głowy. Ustawę trzeba zablokować, postanowili. Więc wynajęli firmę PR, aby wpłynęła na tworzone prawo poprzez dostępne narzędzia wpływu.

PR zajęła się MDI Strategic Solutions, spółka dwóch byłych dziennikarzy śledczych: Macieja Gorzelińskiego i Rafała Kasprówa. MDI jest już liczącą się firmą na rynku, bowiem medialnie obsługuje Orlen, PZU, KGHiM. Ich największa wartość to wpływanie - czyli pisząc dosadnie: wywieranie nacisku - na media.

Orzeł Biały miał tylko jeden cel: stara ustawa ma nadal obowiązywać, nowa zaś wędruje do kosza. Byli dziennikarze wyszli ze słusznego skądinąd spostrzeżenia, że największą siłę przebicia w tak nieostrej ustawie ma głos opinii publicznej, a ten kształtowany jest przez dziennikarzy. Wszak sami pracowali w mediach i byli nielichymi fachowcami.

I zaczęły ukazywać się w tygodnikach i dziennikach materiały krytykujące zapisy nowej ustawy, do których materiały odpowiednio spreparowane nadesłali bardzo kumaci PR-owcy. Od pierwszego materiału opublikowanego w październiku ubiegłego roku do końca roku takich publikacji "wpływu" ukazało się kilkadziesiąt w prasie, radiu, telewizji i w internecie.

Ich wymowa była bardzo podobna: nowa ustawa spowoduje, że dojdzie do dzikiego recyklingu akumulatorów, a to jest zagrożeniem dla środowiska. Na koniec wkroczył były wiceminister spraw wewnętrznych, generał policji Andrzej Rapacki. Zagrzmiał z trybuny swojego autorytetu. Dołożono w odpowiednim czasie klip na You Tube z lektorką Krystyną Czubówną.

I co? Inicjator liberalizującej ustawy minister Piotr Woźniak wycofał się rakiem. Czy został publikacjami przekonany, że nowa inicjatywa ustawodawcza jest błędna, czy też jakieś inne miękkie bądź twarde dołożone zostały argumenty, w każdym razie Orzeł Biały uzyskał to co chciał. Nadal obowiązuje stara ustawa.

Orzeł Biały ta akcja kosztowała tylko 120 tys. euro, przychody przedsiębiorstwa zostały utrzymane, a może nawet zwiększone. Czyli opłaca się wpływać na prawo, wynajmować byłych dziennikarzy, bo oni wiedzą, jak manipulować umysłami, emocjami i przekonaniami. Sugestywna robota PR to plastelina w rękach fachowców. Najpierw urabia się ludzi, a potem prawo jak plastelinę dla swoich potrzeb. Taki jest świat, niedobry świat, ale innego nie ma świata.

niedziela, 1 września 2013

Kaczyński wysłał SMS-a do swoich podwładnych



Jarosław Kaczyński (rękami zapewne Adama Hofmana) rozesłał do członków swojej partii SMS-a, w którym zabronił udziału w proteście związków zawodowych, który zaczyna się 14 września.

I nie dlatego mają zaprzestać marszów i innych czynów ulicznych skierowanych przeciw Donaldowi Tuskowi, iż prezesowi PiS w głowie się odmieniło, ale że SLD i Leszek Miller doproszeni do protestu przez OPZZ, mogliby spowodować konfuzję u tzw. patriotów.

To niekoniecznie musi być powód najważniejszy politycznie, bo nie wszystko wiemy o kulisach tej decyzji. Kolejną argumentacją jest, iż związkowcy będą koczować pod Sejmem, a nie kancelarią prezesa rady ministrów. To także bzdura na resorach, bo już Sejm był blokowany, a Piotr Duda przez Kaczyńskiego oklaskiwany.

Prezes w SMS-ie uspokaja: będziecie swoje deptać. "PiS (w rocznicę marszu w obronie TV Trwam) w dniu 28 września (sobota) będzie organizatorem wspólnie z Rodziną Radia Maryja mszy dziękczynnej oraz koncertu na Placu Trzech Krzyży w Warszawie".

Pielgrzymi i piechurzy PiS musieli odetchnąć. Nogi im chodzą same (kończyny górne też by zaangażowali), a prezes im zabrania. Mają jednak rekompensatę. A przy okazji warto zauważyć, iż w kalendarzu pojawiła się nowa rocznica "marszu w obronie TV Trwam".

Najnowsza polityka opozycji opiera się na marszach: w obronie, w miesięcznice, w budzenie Polaków, w święta narodowe. A wszystko przeciw Tuskowi, bo dziwnym trafem - zapewne przez pomyłkę - jest zwycięskim w demokratycznych procedurach.

Tylko jednego w Polsce brak: rozsądku debat. Kto jednak zajmowałby się światłem rozumu, kiedy można pielgrzymować i deptać w siną dal.

piątek, 9 sierpnia 2013

Tomasz Lis by nie wytrzymał, wstał i w mordę dał


Tomasz Lis komentując w TOK FM atak Oskara W. na Grzegorza Miecugowa podczas Przystanku Woodstock wyraził się nader prostolinijnie, iż "by chyba nie wytrzymał, wstał i w mordę dał".

Lisa trudno nie doceniać, jako dziennikarza, a także jego siłę, zwłaszcza, że przebiegnięcie maratonu nie robi na nim wrażenia. Ma krzepę nie tylko intelektualną, ale tę usadowioną w mięśniach.

A jednak obawiam się. Mianowicie, iż jakiś osiłek "patriota" zechce to sprawdzić. A mają takowych pałkarzy z ogolonymi łbami i takim samym rozumem.

Lepiej tubylczych "patriotów" nie wywoływać na scenę publiczną, dla kwadransa sławy (Warhol) gotowi są zrobić wszystko. Dać się nawet zamknąć, jak niesławny kibol "Staruch", który na tej fali (nie)sławy został felietonistą u Sakiewicza.

Ostrożnie, bo jak Monika Olejnik może dojść do tego, iż będziemy pytać: "Przepraszam, czy tu biją?"

niedziela, 23 czerwca 2013

Psychopolak, czyli jak sobie nie radzimy z życiem


Najnowszy "Newsweek" odkrywa nową epidemię, wręcz "dżumę" XXI wieku, która dotknęła Polaków - lęk przed życiem. Na tę chorobę cierpi 8 mln rodaków, to znaczy, że co czwarty Polak cierpi na stany urojeniowe, omamy, depresje, wszelakie lęki.

To zastraszająco dużo. Boimy się życia, rzeczywistości, decyzji, boimy się siebie i innych. Psycholodzy wręcz twierdzą, że jesteśmy życiowymi samobójcami.

Taki stan psychiczny jest autodestrukcją, jesteśmy sami sobie winni. Stawiamy sobie wymagania, które doprowadzają nasze organizmy do ruiny. Co gorsza, nie jesteśmy gotowi, aby nam postawiono diagnozy. Boimy się zwrócić z prośbą do specjalisty, boimy się posądzenia, iż zostaniemy stygmatyzowani "wariatami".

A to droga do spirali jeszcze większych koszmarów. Ten cholerny lęk przed życiem uniemożliwia nam zdrowe emancypowanie się, cieszenie się z dnia codziennego, radość z samego siebie. Gdy jesteśmy stygmatyzowani przez siebie, jeszcze bardziej ranimy innych.

Cholerny Polak, psychol - najczęściej z własnego powodu.

wtorek, 18 czerwca 2013

Guziała lewy sierpowy w HGW i Platformę


Dla Platformy Obywatelskiej obecnie wcale nie musi okazać się najgroźniejsza partia Jarosława Kaczyńskiego. Cios warszawski może okazać się o wiele groźniejszy w skutkach, niż początkowo wyglądał. A wyprowadził go lewym sierpowym burmistrz Ursynowa Piotr Guział. Zamierzył się celnie, bo trafił. Zebrał potrzebną ilość głosów w sprawie referendum odwołania z prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Guział to postać, której wróży się karierę, nie tylko na stołecznej samorządowej scenie. Wyszedł z SLD, stworzył Warszawską Wspólnotę Samorządową. Tak zrobił to udanie, iż objął we władanie warszawski Ursynów. Właśnie zamierzył się na najważniejszy matecznik PO - i na razie I rundę wygrywa. Polityk PO Gronkiewicz-Waltz jeszcze nie jest liczona, ale solidnie chwieje się na nogach, a na pewno spadła w rankingu wewnętrznym PO.

Guział może sięgnąć po lewicowy prymat i wcale nie musi to był SLD. W tej chwili przyszłość kroi się przed nim świetlana, acz trudno do odgadnięcia, bo oślepia tymczasowym sukcesem. Co dalej z Warszawą? Przede wszystkim PiS nie ma się z czego cieszyć, sam Guział powiedział, aby partia Kaczyńskiego nie przebierała nogami, gdyż nie wyklucza koalicji swego podmiotu samorządowego WWS z PO.

W tej chwili pytanie najistotniejsze z punktu widzenia demokracji, kiedy referendum się odbędzie? Gdyby doszło do niego porą wakacyjną, może stać się, iż nie będzie wystarczającej frekwencji, aby wyniki mogły stać się ważne.

Gdyby terminem referendum miała być wczesna jesień, prawdopodobieństwo potrzebnej frekwencji gwałtownie wzrasta, a wówczas HGW odchodzi. Mogłoby dojść do wojny prawnej, bo do wyborów nie musiałoby dojść, karty rozdawałby wojewoda mazowiecki, który postawiłby na zarząd stolicą poprzez komisarza.

Ale też może dojść do jakiejś wcześniejszej ugody i zostać wygenerowany kandydat, bądź komisarz, zadowalający najważniejsze stołeczne strony polityczne: PO, WWS i SLD.

Wygranym w Warszawie w tej chwili jest jeden - Guział. Jak zechce spożytkować swoją przewagę? Czy zdecyduje się na bój i jaki? Czy jednak pozostanie przy systematycznym budowaniu wizerunku polityka, który inwestuje w przyszłość i karierę na arenie ogólnopolskiej?

Guział obnażył słabości PO, zrobił to o wiele skuteczniej niż PiS ze swoim para-premierem Piotrem Glińskim. Czy ma szanse posłać PO na deski w symbolicznej postaci HGW? Pani prezydent może przegrać, PO raczej nie. Wyrósł gracz bardzo obiecujący, który znalazł sposób na Goliata. Obecnie walki w terenie Guział może przekuć na korzyści polityczne, zarówno dla siebie, jak dla Warszawy, a może Polski.

Za sprawą Guziała polityka przestała być jednostronna - POPiSowa. Burmistrz Ursynowa w te dobrze naoliwione nienawiścią tryby wrzucił kamyk. Zazgrzytało i zatrzymało. Aby miało to sens, powinno po referendum, ewentualnych wyborach ruszyć żwawiej niż dotychczas, bo taki jest sens zbierania podpisów o referendum odwołania HGW.

czwartek, 30 maja 2013

Imperium o. Rydzyka unika prezydenta Komorowskiego


Imperium medialne o. Tadeusza Rydzyka dyktuje wiernym, co mają słuchać i oglądać, o czym mogą być poinformowani. Inne media katolickie w stosunku do tego kolosa to ledwie karzełki. Przekaz płynie z Torunia.

Redemptorysta wybiera spośród uroczystości kościelnych te, które mu pasują. Arbitralność jest podporządkowana politycznym interesom. I tak było w przypadku ważnej w hierarchii pielgrzymek - tej formy manifestowania - Pielgrzymce do Piekar Śląskich.

Ta ważna katolicka celebra zawsze doceniana była przez media o. Rydzyka - Radio Maryja i TV Trwam. Zawsze była transmitowana, a także doceniana przez głowy państwa, którzy nie omieszkiwali w nich uczestniczyć, od Lecha Wałęsy począwszy.

A że przyszła kolej na prezydenta Bronisława Komorowskiego, o. Rydzyk wziął ramówkę RM i TV Trwam do ręki i zamaszystym ruchem wykreślił pielgrzymkę do Piekar. Podobnie, jak Jarosław Kaczyński, nie będzie podawał ręki (medialnej) urzędującemu prezydentowi "wybranemu przez przypadek".

"Gość Niedzielny" określił to wprost: cenzurą. TV Trwam nie wspomniała ani słowem o Piekarach ze względu na Komorowskiego. Pielgrzymka mężczyzn do Piekar znalazła się na politycznym indeksie, a "oznaczałoby to dzielenie uroczystości religijnych na te, o których mówimy, gdyż są na nich bliscy nam politycy i które przemilczamy ze względu na obecność przeciwników politycznych".

To, że prezydent RP jest postrzegany przez o. Rydzyka jako wróg, nikogo nie trzeba przekonywać. Ale jak mają się czuć katolicy, a nie jest ważna dla nich polityka? Zwłaszcza w kontekście głównego hasła TV Trwam - "głos katolicki w naszych domach".

Natychmiast odezwały się nożyce w Toruniu: "Radio Maryja dementuje insynuacje". A co takiego insynuowano redemptoryście? Otóż: prawda jest, że transmisji nie było, ale były inne. Wymieniona jest pielgrzymka do Pabianic i Regionalne Spotkanie Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci w Ludźmierzu.

Pomijam kicz tych dewocjonaliów, zwraca uwagę, jak media Rydzyka unikają odpowiedzi poprzez wykręcanie się dialektycznym sianem. Wam, drogie owieczki, siano, a nam - o. Rydzykowi - polityczne interesy. Guzik wam do tego.

niedziela, 26 maja 2013

Dwóch Brutusów zasadziło się na Tuska, Gowin tymczasem wystosował list pasterski do współbraci - akt I


Jarosław Gowin wystosował list pasterski do członków PO. Jest to rękawica rzucona w twarz Donalda Tuska na miesiąc przed konwencją Platformy, po której Gowin zechce stanąć do pojedynku o przywództwo w partii.

Nieprzypadkowo wcześniej Gowin spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim w Krakowie, gdy prezes PiS odwiedzał kryptę brata na Wawelu. Dostał sygnał, że drzwi PiS są dla niego otwarte. Ta ostra gra Gowina osłabia PO, która sondażowo krwawi i chwieje się.

Czy może być gwoździem do trumny PO? Może. Nawet Tusk wygrywając wybory na przewodniczącego, rekonstruując rząd, dając programowi rządowemu nowego impetu, z tyłu będzie czuł oddech Brutusa, który w każdej chwili może wbić mu nóż w plecy.

Wakacje w polityce będą gorące, zdaje się, że jesień jeszcze bardziej. W Platformie to nie jeden Brutus, bo drugi wygląda na groźniejszego, a jest nim Grzegorz Schetyna.

Gdy dwóch Brutusów zacznie się ścigać, który jest lepszy w załatwieniu Tuska, to może należy już przygotować do konduktu, gdy odprowadzana będzie Platforma na zasłużony spoczynek. Tusk się chwieje jak Maciek Chełmicki na śmietniku, dwóch Brutusów zaś ze sztyletami biegnie w jego kierunku. To dopiero akt I.

niedziela, 19 maja 2013

Kaczyński jak brylant



Jeden z najbardziej nieudanych Polaków, nienadążający za cywilizacyjną infrastrukturą (internet, konto w banku, prawo jazdy, związek małżeński/partnerski), niespecjalnie czytający - choć jego otoczenie utrzymuje inaczej - jednym zdaniem: jako człowiek nieudany uczestnik społecznego życia, ów człowiek wziął się za politykę i został politykiem, a jest nim, rzecz jasna, Jarosław Kaczyński.

Nieprzyjemny z życiu publicznym i takoż towarzyskim, coś wiem na ten temat, Kaczyński tak potrafił się urządzić w życiu - mimo jego dysfunkcjonalności w każdej sferze - iż my wszyscy dzisiaj płacimy za jego fobie.

Tak jest! Taki człowiek, z takimi nawykami samotniczymi. W życiu publicznym potrafi zaproponować tylko funkcje tych fobii. Po pierwsze, dysfunkcja do partnerki/partnera, która/który go nie chciała/nie chciał (bo i w tej sferze można podejrzewać wszystko, włącznie z możliwością/niemożliwoscią prokreacji, seksualności, pisząc krótko: potencji).

Taki człowiek, jak Kaczyński, który w życiu przegrał, mniej lub bardziej świadomie, a na pewno w jego wypadku świadomie (psychologie behawioralna i społeczna) chce odegrać się na innych za swoje niepowodzenia na większej grupie, niż sam tworzy (1 plus inni).

Taki człowiek najpierw wpada w kłamliwe mniemanie o sobie, następnie owo kłamstwo ulega transponowaniu na innych, na grupę. W tym wypadku, Kaczyński przekazał swoje kłamstwo w pacht partii, a ta rozszerzyła na innych.

Kaczyński to typowy człowiek awansu politycznego, bo sam niewiele uzyskał nawet w tej sferze. Został dowartościowany w którymś momencie historii przez Lecha Wałęsę. I tak mu się potoczyło. Ku naszemu nieszczęściu.

Zakłamane mniema nie o sobie, zakłamana rzeczywistość, którą stworzył, została przez prezesa PiS przeniesiona na wszystko wokół. Kłamie, gdzie popadnie. Interesująco odkłamuje prezesa "Newsweek". Najpierw odkłamując "jego" mecenasa, za którego nie zapłacił grosza (a kosztował 250 tys. zł). Następnie odkłamując jego pisarstwo, za które pobrał 160 tys. zł, choć powinien dopłacić. Aż wierzyć się nie chce, aby polityk przy takiej wielkości elektoratu sprzedał tylko 35 tys. egzemplarzy nakładu.

Oto następne kłamstwo - Kaczyński zagrożony. Naród dybie na jego życie i ten sam naród wydaje na jego ochronę rocznie 1,1 mln zł. Kaczyński jest brylantem, którego trzeba chronić. Brylant ludzki, który nic nie potrafi jako człowiek i polityk, oprócz może szczucia rodaka na rodaka.

W historii naszego kraju chyba nie zdarzył się nikt tak zakłamany i nieutalentowany, a mimo to (dlatego) tak groźny dla życia publicznego.

czwartek, 16 maja 2013

Średni Polak, średnia Polska


Polacy kochają się dołować. Dokopywać sami sobie i nawzajem. Taki sport narodowy. A pracować nad sobą i to przez dekady, to nie łaska. Polak chce od razu - nagle, bo mu się należy.

A Polak to tak naprawdę średniak. Przeciętniak. Eurostat opublikował wyniki dotyczące płacy minimalnej w krajach UE. Wypadamy średnio, bo tacy jesteśmy. Do najlepszych nam daleko - ale za kilka pokoleń: 2,3 - możemy i tam dotrzeć. Musimy pracować nad wszystkimi gałęziami życia, a nie rościć. Ten, który rości, wraca na drzewo.

Najwyższa płaca minimalna jest w Luksemburgu - 1974 euro. W Polsce - 377 euro. Za nami są inni. Polska mieści się w środku tabeli.

Ważne jest jeszcze coś, co ta tabela nie uwzględnia - siła nabywcza. A jest ona odpowiednia do owej średniej płacy minimalnej. Bochenek chleba w Luksemburgu kosztuje tam, co naszych 5-6. A za opłatę jednego piwa w tym księstwie w Polsce nabędziemy tuzin (skrzynkę).

niedziela, 12 maja 2013

Medialna wojna rydzykowo-sakiewiczowska



TV Trwam o. Tadeusza Rydzyka walczy o ten sam segment publiki, co TV Republika. Redemptorysta czuje się zagrożony kanałem Tomasza Sakiewicza i Bronisława Wildsteina. Obydwa kanały kroją newsy na to samo kopyto (diabelnie kłamliwe).

Widz wszak nie będzie zmieniał kanału TV Republika na TV Trwam, aby wyciągnąć średnią kłamstwa, bo kłamstwo nie leży po środku dwóch zaserwowanych kłamstw. Kłamstwo podane w jakimkolwiek opakowaniu jest tak samo przeterminowane: dawno minęło się z prawdą.

Wojna rydzykowo-sakiewiczowska trwa od pewnego czasu. Jeden i drugi publikują na łamach swoich organów "Naszego Dziennika" i "Gazety Polskiej" zarzuty pod swoim adresem, które są coraz ostrzejsze i niemal inwektywami "chrześcijańskimi".

W najnowszym pomówieniu Rydzyk przestrzega swoich widzów: patrzcie na ich ręce. I w delatorskim stylu ojciec dyrektor zadaje pytanie: "Jeżeli ta telewizja jest niezależna, zadaję pytanie: skąd ma miejsce na satelicie?"

Dalej jest jeszcze ciekawiej, o. Rydzyk dzieli się swoja wiedzą: "Zostałem poinformowany, że otrzymano je za darmo od właściciela Polsatu. Jaka to niezależność, jeżeli otrzymało się miejsce za darmo na satelicie, miejsce - które dużo kosztuje. Jakie koligacje mają wielcy tego świata, niech się każdy domyśli. Niech każdy popatrzy także wstecz".

O. Rydzyk coś wie, w następnym "orędziu do widzów" z pewnością się podzieli się tym "wstecz". Z ogonów prawicowych sierść będzie leciała, aż miło.

sobota, 11 maja 2013

Przykład Rogalskiego, iż Kaczyński jest cwańszy niż nam się wydaje



Jarosław Kaczyński nie jest takim niezdarą, za jakiego się podaje. Cywilizacyjnie klasyfikuje się przed nowoczesnością, ale to całkiem kumaty cwaniak. Wie, co i gdzie powiedzieć, aby kogoś w oczach publiki zdeprecjonować. Pomagają mu w tym partyjni akolici, włącznie z rzecznikiem Adamem Hofmanem. Prezes także bardziej jest lubiany przez tabloidy niż jego konkurenci polityczni.

Tabloidy wraz z prezesem PiS wylewają krokodyle łzy nad jego kolejnymi nieszczęściami. Zaglądają Kaczyńskiemu do kieszeni (bo nie wiadomo do dzisiaj, czy posiada konto bankowe), a tam puchy, a nawet dziury. Prezes PiS jest zadłużony. Tak pisały tabloidy po śmierci matki, tak nasmarowano w "Super Expressie" po rezygnacji z mecenasa Rafała Rogalskiego.

Rogalski miał wydrenować kieszeń Kaczyńskiego na sumę 300 tys. zł. Ludzie o jako takim zmyśle finansowym mogliby zapytać, skąd taka gotówka w portfelu prezesa. Ważniejsza jednak była wymowa newsa, iż Rogalski jest niedobry i naciął Kaczyńskiego na ogromne straty.

Czytelnicy tabloidu mieli poczuć podprogową (progową też) niechęć (eufemizm) do Rogalskiego. I pewnie poczuli. Z emocjami jest jednak tak, że one z trudem się zmieniają, są zwykle jednokierunkowe. Złe emocje trudno zamienić na dobre. Choć z dobrych łatwo zjechać na poziom dezaprobaty i nienawiści.

Rogalski czytelnikom tabloidów podpadł i już go raczej nie polubią, choć dowiadujemy się z najnowszego "Newsweeka", iż Rogalski nie był opłacany z dziurawych kieszeni Kaczyńskiego, a ze szmalu klubu parlamentarnego PiS, który z kolei spływa z Kancelarii Sejmu.

A ta ostatnia jest subwencjonowana z naszych podatków. W każdym razie biznes smoleński ma się dobrze, jest na garnuszku państwa. Z kolei prywatne biznesy np. "Gazety Polskiej" to osobny temat, zdecydowanie bardziej zdegenerowany.

Nieszczęście jest opłacalne, byle podane było w odpowiednim opakowaniu. Treść nieszczęścia jest wtórna, należy je podtrzymywać we właściwym stanie: wzburzenia, gotowania emocji. Takim jest Smoleńsk.

piątek, 10 maja 2013

Czy dziewica Gowin odda się Kaczyńskiemu?


Donald Tusk jasno zakomunikował Jarosławowi Gowinowi, że "ktokolwiek będzie próbował wraz z PiS-em  przegłosowywać własną partię, automatycznie wyklucza się z Platformy".

Gowin podobno przy tym "pouczeniu" milczał. Ale co myślał? Co postanowił, jakie ma zamiary? Nie wiemy. W każdym razie w projekcie ustawy o związkach partnerskich "związek partnerski" został zamieniony na umowę partnerską".

Czy Gowin potrafi "słuchać argumentów drugiej strony" - jak o tym sam zapewniał? Czy musi argumentację skonfrontować w zakrystii? To są pytania: być albo nie być dla PO, jako partii rządzącej, która ewentualnie powinna starać się o poszerzenie koalicji rządowej np. o SLD. Gdyż wychodząc Gowin z PO weźmie ze sobą 30-40 konserwatystów.

Rozpoczęło się "kuszenie" Gowina, aby przeszedł do PiS. Za węża, który zasadził się na dziewiczo rajskiego Gowina, robi Przemysław Wipler, który w TOK FM stwierdził, że "Gowin zasiedział się w Platformie". Czas podnieść siedzenie - zdaje się mówić poseł PiS - przenieść się do jego wysokości Stwórcy PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Ba, Wipler utrzymuje, że w PiS Gowin byłby "prominentnym politykiem". Darujmy sobie te zapewnienia, bo wiemy jak "prominentność" skończyła się dla delfina Ziobry, dla Marka Migalskiego, który podobno nadawał się nawet na prezydenta.

Wąż Wipler kusi dziewicę Gowina, aby oddał się Kaczyńskiemu. Dawno w polskiej polityce nie było spektakularnego gwałtu. Robi się trochę nudno.

czwartek, 9 maja 2013

Brudziński chce ścigania ekspertów państwowej komisji ds. katastrofy smoleńskiej


Niektórzy, a nawet liczni, komentatorzy liczyli, że po dezercji Rafała Rogalskiego z obozu smoleńskiej załamie się Macierewicza koncepcja zamachu i wybuchów na pokładzie tupolewa. Nic z tego.

Ona ulegnie nawet wzmocnieniu. Zwłaszcza po powstaniu zespołu Macieja Laska, który ma za zadanie odkłamać smoleńską interpretację PiS. "Linię obrony" PiS zaprezentował Joachim Brudziński w Radiu Zet w rozmowie z Moniką Olejnik: "Obecna prokuratura w wielu obszarach bardzo się kompromituje".

A o zespole Laska: "Tak jak kompromitują się za publiczne pieniądze różnego rodzaju wydziały propagandy powołane z tzw. ekspertów komisji Jerzego Millera".

Tym samym Brudziński (i PiS) podaje Polakom wykładnie raportu Jerzego Millera: robili amatorzy, ludzie Donalda Tuska.

Jeszcze dalej posuwa się Brudziński: "Tzw. ekspertami powinni zająć się odpowiednie służby".

Krótko pisząc: służby specjalne. Sensu w tym niewiele, lecz nie chodzi o sens i jakąkolwiek logikę. Czyżby służby będące w dyspozycji premiera Tuska miały ścigać ekspertów komisji powołanej przez tegoż Tuska.

Sens ma najmniejsze znaczenie. Zawaliła się strategia smoleńska, która jest najważniejszym narzędziem w kształtowaniu elektoratu, ludu smoleńskiego. Z tych wyborców w PiS nigdy nie zrezygnuje. Politycy partii Kaczyńskiego będą dezawuować wszystko, co zaproponuje rząd, aby oczyścić politykę ze smoleńskiej atmosfery kłamstwa. Do tej pory się sprawdzało. I teraz też się sprawdzi.

Cierpi na tym polska polityka i przestrzeń publiczna. To nie jest zmartwienie Brudzińskiego, ani kogokolwiek z PiS. Nie zrezygnują z mitu smoleńskiego, tak cierpliwie budowanego przez 3 lata. Partia rządząca dotkliwie odczuwa, że odpuściła prostowanie kłamstw smoleńskich. Będzie to nie tylko kosztowało PO, ale i kraj dotkliwiej niż obecnie się wydaje.


niedziela, 5 maja 2013

Agnieszka Smoleńska


Agnieszka Radwańska jest gwiazdą sportu i stosownie do statusu zarabia - miliony rocznie i to dolarów. Gwiazdą została dzięki rakiecie tenisowej, która uczyniła ją rozpoznawalną na świecie i niejako ambasadorem (sportowym) naszego kraju.

A jednak obraziła się na jedną telewizję, bodaj najsilniejszą w kraju, TVN, która to krytycznie potraktowała jej występ na Igrzyskach w Londynie. Przegrała je w cuglach. Wówczas to Radwańska powiedziała, iż igrzyska olimpijska nie mają takiego znaczenia jak jakiś szlem tenisowy.

Odnotowały to i skrytykowały wszystkie telewizje, nie tylko TVN, bo wszyscy mamy parcie na patriotyzm, a Radwańska niby to mało patriotycznie potraktowała występ olimpijski, gdy chodziło o reprezentowania kraju, Polski.

Radwańska - w ślad za ojcem - ma poglądy prawicowe, więc TVN w pierwszym rzędzie jako kanał uchodzący za liberalny, został potraktowany po gwiazdorsku. Ogłosiła bojkot TVN. W wywiadzie dla "Wyborczej" powiedziała: - Ta telewizja ma ode mnie czerwoną kartkę nie na rok, miesiąc, ale na zawsze.

Oburzyło to niemal całe środowisko (oprócz prawicowego), zaapelowali dziennikarze, aby bojkotować konferencje prasowe Radwańskiej: - Tej dziewczynie należałoby dać nauczkę, solidarność nas do czegoś zobowiązuje - zaapelował dziennikarz "Polska The Times" Hubert Zdankiewicz.

W tenisa gra się rakietą, ale w tym wypadku Radwańska zagrała poglądami politycznymi. Bojkot TVN jest wyrazem jej postawy politycznej po tatusiu, który uczestniczy w pochodach "Obrony TV Trwam". Mikołaj Lizut - dziennikarz radiowy i prezenter - na antenie wrażego TVN nazwał ją "Agnieszką Smoleńską" ze względu właśnie na kontekst polityczny: - Ona się lokuje w obrębie ludu smoleńskiego.

I tego się trzymać, tej drwiny.

piątek, 3 maja 2013

Normalny ojciec Justyny Steczkowskiej


Bywają jeszcze normalni księża. Jednakże pod warunkiem, że są byłymi księżmi. Mają normalne patrzenie na kobietę, którą pożądają, a rezultacie rodzinę i dzieci. Tak zdarzyło się Justynie Steczkowskiej, której rodzic był byłym księdzem.

Biografię za kolorowym pismem "Życie na gorąco" podają wszystkie media. Proszę spojrzeć, co byśmy stracili, gdyby ojciec Steczkowskiej - nie bywszy wszak ojcem - pozostał w celibacie.

Odebrana byłaby nam jej sztuka śpiewania. Straciłaby kultura polska, która za ileś lat stanie się tradycją polską.

Odebrana byłaby Steczkowskiej radość macierzyństwa, bo ta piosenkarka jest obecnie w ciąży. Justyna to prawdziwa patriotka, powiększy nam populację Polaków.

Odebrane byłoby nam, jej i w ogóle. Celibat jest chory, może dlatego tyle w nim zboczeń ekspresji seksualnej.

czwartek, 2 maja 2013

Sakiewicz na kolanach przed o. Rydzykiem


Jeszcze nie rozpoczęła nadawanie TV Republika (w internecie to tylko przetarcie), a już rozpoczął się chocholi taniec "tych, co mówią prawdę" wokół odbiorców "prawdziwych patriotów". Wiadomo, że prawda  w telewizji jest dostępna tylko w TV Trwam, a w szkodę prawdy chce wejść kanał TV Republika. Dwie prawdy to więcej niż jedna, ale zbiór odbiorców prawdziwych patriotów jest jeden, do których ma dotrzeć.

Pierwszy walkę o odbiorców rozpoczął o. Tadeusz Rydzyk, który znalazł pretekst, aby smagnąć Tomasza Sakiewicza. Ojciec dyrektor przypomniał sobie stare czasy (2006 rok), dlaczego został odwołany z metropolity warszawskiego abp Stanisław Wielgus. Mianowicie, zaatakowała go "Gazeta Polska", która wyciągnęła skądś papiery na okoliczność współpracy hierarchy z peerelowską bezpieką. A to nieprawda! - orzekł redemptorysta - arcybiskup mu powiedział, że nie współpracował.

Okładają się prawdami o. Rydzyk i redaktor Sakiewicz, jak markiz de Sade ofiary swoich seksualnych pożądań. Na razie toczy się to na poziomie felietonów i wywiadów we własnej prasie. A że nie są to zbyt szlachetni ludzie, nie mogą stanąć do pojedynku, choć wyznają tę samą tradycję (Boziewicza).

Zdaje się, że z tego batożenia zwycięsko zaczyna wychodzić "biedny zakonnik" Rydzyk. Sakiewicz w najnowszej "Gazecie Polskiej" zgłasza redemptoryście swoje wierne poddaństwo z zapewnieniami, że nie jest taki zły, jeszcze niedawno go chwalono.

Sakiewicz na klęczkach zapewnia ojca dyrektora, że TV Republika nie będzie walczyła o miejsce na multipleksie cyfrowym, ale ma siły bojówkowe, które może wystawić na marsze "w obronie TV Trwam".

Sakiewicz pisze: "Redakcja Gazety Polskiej i Kluby GP są gotowe rozmawiać o kolejnym wspólnym marszu w obronie wolnych mediów, o ile oczywiście organizatorzy tego sobie życzą". I dodaje: "czekamy na sygnał z ich strony". Sygnał TV Trwam już dawno nadaje, TV Republika ma to przed sobą. Z tych samych widzów trudno zedrzeć dwa razy szmal na "emisję prawdy". Któryś kanał tv musi paść. TV Republika jeszcze nie zaczęła nadawanie, a już upada, na razie na kolana Sakiewicza przed o. Rydzykiem. A następnie przed św. Bankructwem.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Terlikowski jako Jaś Fasola katolicyzmu


Tomasz Terlikowski uważa, że Jarosław Gowin został zdymisjonowany za katolicyzm. Dlatego postanowił się bronić i namawia do tego innych: "Musimy zacząć się bronić". Gowin przychodził do pracy ze swoim katolicyzmem, gdyż nie jest bezobjawowym katolikiem, jak to inni mają, zwłaszcza w mediach mainstreamowych, którzy swoją wiarę zostawiają w domu.

Terlikowski boi się, iż "stopniowo zostaniemy zepchnięci do getta", podaje przykład Hołowni. Z katolicyzmem należy przychodzić do roboty, w niej trwać na jego straży. Terlikowski ma zadanie ułatwione, przychodzi do roboty, która jest "poświęcona", bo podtytuł "portal poświęcony" nosi Fronda.pl. Co zrobić, jak tytuły nie są skropione przez żadnego proboszcza, bądź biskupa? Nie wszyscy wszak katolicy mogą pracować u Terlikowskiego, aby się bronić.

Jeżeli Gowin został wylany za katolicyzm, to za co awansowany Marek Biernacki? Też do roboty do Sejmu, a wcześniej do MSWiA, przychodził ze swoim objawowym katolicyzmem, głosował jak Gowin, a nawet bardziej zdecydowanie: za konkordatem, przeciw aborcji, związkom partnerskim i in vitro.

Może nie tak demonstracyjnie leży krzyżem, ale klęczy objawowo. Na portal Terlikowskiego za dużo tej wody poświęconej wylano, a naczelny redaktor mógł dostać nawet kropidłem. Tak mu przyfasolono, że robi w przestrzeni internetowej za Jasia Fasolę objawowego katolicyzmu.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Martyrologia in spe Jacka Kurskiego


Jak się nie ma za dużo rozumu, to ma się martyrologię. Do tej ostatniej odwołuje się Jacek Kurski, bo już przetestował swoje powiedzenie, które weszło w język polski, iż, "ciemny lud to kupi". Leksykon pojęć Kurskiego jest taki, jaki jest. Należy do niego także martyrologia własna, martyrologia in spe, o której raczył przypomnieć w programie Moniki Olejnik "7 dzień tygodnia".

U Kurskiego rozum śpi, ale nie demony. W trakcie audycji odezwał się w nim demon martyrologii: - Proszę tak nie mówić, Cyba chciał mnie za to zabić.

Obudził się z letargu Kurski, gdy padło zdanie o ciemnym ludzie, wyżej już cytowane. Ryszard Cyba został skazany na dożywocie za zastrzelenie w łódzkie siedzibie PiS Marka Rosiaka, ale Kurski to do dzisiaj przeżywa. A dokładnie jego demon, bo rozum eurodeputowanego śpi.

Czy ten demon odzywa się w Kurskim w siedzibie PE w Brukseli, albo w okolicznościach, gdy ogląda stan konta po wpłynięciu diety brukselskiej. Ciekawe? Ciekawe. Martyrologia in spe jest zajmująca dla psychologa, a może nawet psychiatry.

piątek, 26 kwietnia 2013

Kaczyński ze skarpetą na głowie


Jarosław Kaczyński znowu pomylił skarpety. Nałożył nie na tę nogę i do tego pomyliły mu się świeże z przechodzonymi. Tak jak myli mu się patriotyzm z nacjonalizmem. Ten ostatni cokolwiek zalatuje Dmowskim.

Prezes PiS nie rozumie. No, właśnie, wielu rzeczy Kaczyński nie rozumie, a mimo to zabiera głos ("Czym kierowała się prokuratura i sąd, nie wiem"). Tym razem w sprawie marszałka województwa podkarpackiego Mirosława Karapyty (nomen omen). Kaczyński nie rozumie decyzji prokuratury i sądu. Karapyta oskarżony o korupcję oraz czerpanie korzyści seksualnych w zamian za pracę, został za kaucją wypuszczony z aresztu.

Na Karapycie siedzi prawo i nie poluzuje, aż odpowie za swoje czyny (korupcja i seks). Na marszałku z PSL będzie teraz siedział Kaczyński, bo "zarzuty są poważne i mają obrzydliwy posmak".

Kaczyński nie był, jak sąd podejmował decyzję, ja też nie byłam. Mam o prawnikach takie, a nie inne zdanie. Podejmują decyzje prawne tak, jak ich nauczono. Wiem, że to instytucja niezależna od organów administracji, także od takich polityków, jak Kaczyński, który w tzw. IV RP spaprał wszystko w tej kwestii dokumentnie. Obecnie też ręce mu świerzbią, aby paprać, a usta wypowiadają, to jak rączki mu latają.

Kaczyński wydaje wyroki wobec opinii publicznej (retoryczny lincz), nie znając prawnych zarzutów, okoliczności, itd. Ba, straszy. "CBA będzie zajmowała się pod innym kierownictwem tym, czym powinno".

Znowu kominiarki na łby i pod dom tych, których wskaże Kaczyński, Tak jak było w wypadku Barbary Blidy. Kaczyński wraz z Ziobro pozacierali za sobą administracyjne ślady. Publiczność jednak czuje tę skarpetę, którą niezguła Kaczyński nałożył na głowę (wówczas i obecnie przepowiada). Zalatuje ta skarpeta Kaczyńskiego tak samo. Nieświeżością - IV RP. 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Maminsynek Kaczyński użala się nad sobą i szantażuje



Jarosław Kaczyński jako pełny sierota ma prawo skamleć po śmierci rodziców. Robi to jednak publicznie, wobec tego mamy prawo oceniać jego lament. Jest to lament polityczny, mało egzystencjalny, choć trudno nie wątpić, że prezes PiS był maminsynkiem. Jakoś ojca niespecjalnie kochał, może traktował go po męsku. Swego czasu dał temu odpowiedź obszerny materiał publikowany w "Newsweeku".

Lament publiczny to nic złego, jednak konteksty, w jakich to czyni Kaczyński, pokazują jego dwie twarze. Niedojrzałość polityczną i niedojrzałość jako człowieka. O tym pierwszy niedorośnięciu przekonujemy się niemal codziennie, o tym drugim wiemy znacznie mniej. Nie założył własnego domu, rodziny, brak prawa jazdy i konta bankowego - opisują jego mizerność, jako człowieka i obywatela. A przy tym ten człowiek chciałby rządzić, nie mając pojęcia o codziennych potrzebach Polaków.

Sieroctwo Kaczyńskiego wszystkimi porami z niego wyszło w wywiadzie dla magazynu "VIVA!". "Gdyby nie było Smoleńska, mama by dzisiaj żyła". A co z ojcem (tatą)? Zeszedł przed Smoleńskiem.

To jest publiczne skomlenie i szantaż. Kto przysłużył się do katastrofy smoleńskiej? Polityczne chciejstwo Jarosława, aby brat rozpoczął kampanię do reelekcji w Katyniu, mając niewielkie szanse na wybór? A ile lat mama miała żyć? Wszak jest o pokolenie starsza od syna. Kaczyński wygląda, jak wygląda. Rówieśnicy wyglądają lepiej od niego, przynajmniej zewnątrznie. Nikomu nie należy życzyć śmierci. Jednak w tym kontekście można wątpić, czy prezes PiS dożyje wieku mamy.

Te rozważania można ciągnąć dalej. Nie będą przyjemne dla Kaczyńskiego, jednak sam na nie naraża się, dając asumpt swoim wywiadem. Niedojrzałość i publiczne skomlenie jedynie pozwalają nazwać go maminsynkiem. A lektury, o których wspomina, są dość stereotypowe, niektóre z nich winien mieć dawno za sobą. Prezes PiS użala się nad sobą, szantażując Smoleńskiem.

środa, 24 kwietnia 2013

Kościelni zbóje i złodzieje


Dość pociesznie zabrzmiały słowa papieża Franciszka określające duchownych karierowiczów, że są to "zbóje i złodzieje".

Na pewno nie uda się z pielgrzymką do Polski, gdyż ujrzałby rekord świata zbój i złodziei. Armię.

W polskim Kościele zaludnienie zbójami i złodziejami jest największe na świecie. Na jeden kilometr kwadratowy odsetek jest rekordowy. Mało którego z hierarchów Franciszek nie mógłby nazwać zbójem lub złodziejem, bądź łącznie.

Nie ulega wątpliwości, że nr 1 wśród zbójów i złodziejów jest o. Tadeusz Rydzyk. I to dosłownie: wyrywa biednym owieczkom ostatni grosz, cygani państwo.

Franciszek powinien Polskę pozbawić przyjemności, aby u nas byli sami zbóje i złodzieje. Wezwać ich do Watykanu i tam osadzić w jakiejś wieży o chlebie i wodzie. Niech zaznają zbóje i złodzieje zwykłej ludzkiej biedy, gdyż wszyscy są przerośniętymi pączuszkami.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Małżeństwa jednopłciowe legalne w Urugwaju, a Polska w lesie


Polskę coraz bardziej trzeba postrzegać, jako wiochę. Życie społeczne i polityczne zanurzone jest w oparach smoleńskiego zaczadzenia. Zaściankowa polityka.

Czytam oto, iż kolejny kraj na antypodach uporał się w wymogiem cywilizacyjnym. Parlament Urugwaju opowiedział się za legalizacją małżeństwo osób tej samej płci. Trzy czwarte Parlamentu było za przyjęciem tego prawa cywilnego.

To drugi kraj w Ameryce Łacińskiej po Argentynie, który mówi: wasze łóżko, wasza sprawa. Prawa małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych są zrównane, bo dotyczy adopcji i zapłodnienia in vitro. Zamiast nomenklatury "mąż" i "żona" stosowana będzie terminologia "strony" zawierające "kontrakt".

A Polska w cywilizacyjnym lesie, kniei. Bo u nas rządzi Jarosław Gowin, który rzecze, że "dwóch facetów to nie taka sama para". Pewnie, że nie. Inna para. Tak jak dwie kobiety. Chcą, to ich sprawa. Nie zaglądać do łóżek, tylko stosować się do potrzeb ludzi.

Gowinopodobni nie wyszli jeszcze z lasu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zimna wojna smoleńska któregoś dnia może zamienić się w gorącą


Ile kosztuje nas katastrofa smoleńska? Koszty społeczne są ogromne, bo 10. dnia każdego miesiąca grozi zawierucha. Służby porządkowe mają co robić, a to kosztuje. Każda rocznica niesie ze sobą zgrozę władz, społeczeństwa, że coś się stanie. I kiedyś się stanie. Prowokacja może przyjść z każdego kierunku i wcale nie musi być wielce zaplanowana. Możliwe, że 3. rocznica nie przejdzie tak gładko, jakbyśmy chcieli. Wzmożenie quasi-patriotyczne jest wysokie, mobilizacja medialna jeszcze większa i nieprzypadkowo Jarosław Kaczyński szuka wsparcia w terenie. Głos ludu to wsparcie społeczne, które w chwili przesilenia jest bezcenne.

Ale - te koszty. Ile kosztował tupolew, który zamienił się w złom? To zupełnie inna para kaloszy. Rodziny ofiar dostały prywatne odszkodowania z firm ubezpieczeniowych. To wszak nie są pieniądze publiczne. Państwo jednak uwzględniło swoją odpowiedzialność za cierpienia rodzin i okazuje się, że wypłaciło do tej pory 67,5 mln zł.

To są koszty bezpośrednie, a te pośrednie niełatwe do policzenia. Katastrofa smoleńska okazuje się w wydatkach małą wojną. W wydatkach emocjonalnych społeczeństwa zimną wojną, która przy niefortunności naszych polityków któregoś dnia może zamienić się w gorącą wojnę domową.

Nikomu tego nie życzę, nie życzę przecież sobie. W powietrzu wisi niezdrowa zawiesina. Coś się z nią musi stać. Któregoś dnia niespodziewanie, jak katastrofa smoleńska, runie nam na głowy. Wówczas naprawdę nie pozbieramy się.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Macierewicz ma nareszcie niezbite dowody na zamach smoleński



Antoni Macierewicz dotarł do "nic nowego". A tym "nihil novi" są aż 3 nagrania filmowe zrobione przez Rosjan, "jak prezydencki samolot rozpada się w powietrzu".

Na niezależna.pl i Prawy.pl poseł PiS, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej, zapowiada pokazanie nowych ustaleń w najnowszym raporcie: "W tym raporcie zupełną nowością jest materiał, który robi na mnie największe wrażenie, a wiele rzeczy widziałem w służbach specjalnych, mówiący jak służba wywiadu rosyjskiego od początku do końca kierowała remontem tupolewa".

Zatem Rosjanie stoją za katastrofą smoleńską. Pogrąża ich państwowa agencja RIA Novosti, która - Achtung! Achtung! - już 10 kwietnia 2010 roku pokazała, jak samolot wybucha w powietrzu.

Wszyscy wiedzą, że Rosjanie mają umysły działające z prędkością światła, doszli do takich ustaleń w dniu katastrofy, do jakich Macierewicz potrzebował 3 lat.

Co z tego, że to paranoiczne i chore? Macierewicz tym nie przejmuje się. Musimy poczekać, aż dotrze do materiałów TVN24 i TVP Info, też pokazywały filmy, które miały zobrazować, jak mogło dojść do katastrofy na podstawie naprędce rekonstruowanych symulacji lotu tupolewa.

To, że Macierewicz do polskich materiałów nie dotarł, można tłumaczyć, iż w dniu katastrofy był na terenie Rosji i z portkami pełnymi strachu ewakuował swój tyłek. Bez obawy, Macierewicz dotrze i do tych "dowodów".

Co jednak z "winą Tuska"? Wg najnowszej teorii specjalisty od spisków premier polskiego rządu był tylko pomagierem, ukrywał rosyjski zamach na prezydenta. Nie umniejsza to jednak winy Tuska. Putina trudno będzie postawić pod ścianą, zastąpi go Tusk. Powinno to nastąpić niedługo, bo wg najnowszych obliczeń Jarosława Kaczyńskiego PiS powinien mieć 58% poparcia. Ogromne poparcie ukrywane jest przez media polskojęzyczne.

sobota, 6 kwietnia 2013

Kaczyński rozdaje pracę


Jarosław Kaczyński ma na wszystko receptę. Prezes PiS ma receptę na pracę, poinformował o tym mieszkańców Środy Wlkp.

A jaka to recepta? Powiedział o tym: "elementy są zawarte w programie PiS-u".

Co to za "elementy"? "Spróbuję coś zrobić sam, ruszę do przodu, nie będę czekał, wyjeżdżał, zmywał naczyń daleko od naszych granic, tylko wykorzystam szansę".

Ciekawy program, prawda? Aż chce się z niego skorzystać. Tak rozdaje pracę Kaczyński.

Najlepsza praca jest jednak w Sejmie, jako posła, o czym są przekonani posłowie PiS. Przytakują Kaczyńskiemu na każdym kroku. Ale tej pracy Kaczyński jakoś nie chce rozdawać, woli pieprzyć do elektoratu głodne kawałki wyżej zacytowane. Nic nie znaczące.

Ale - Kaczyński rozdaje pracę i już.

piątek, 5 kwietnia 2013

Dornowaty Dorn – kacap




Ludwika Dorna proszę nie pytać o dornowatość, on jest tylko durnowaty. Różnica w jednej samogłosce, ale jak wielka różnica. Ho, ho.

Żadna. Nie jest kaczologiem, tak przynajmniej twierdzi w książce wywiadzie "Anatomia słabości" z nim przeprowadzonym przez Roberta Krasowskiego.

Dorn jest durnologiem, specjalistą od swojej średniości. Durnowatości.

Jeżeli ktoś taki średni jest klasą polityczną, to kim my jesteśmy, Polacy? Wychodzi, iż poniżej Dorna, durnowatości.

Aby zmienić w naszym życiu publicznym, polityczny, musimy wyciągnąć nogi przed siebie, kopnąć durnowatość w d... durność i wymieść takich eunuchów intelektu z Sejmu.

Durny Dorn, któremu za brak jakichkolwiek przymiotów płacą, winien być na zawsze wykopany w dorność, aby się nie wydornował, bo ładnie nas dorni, Dorn jeden.

Chyba, że naród jest durnowaty. O! to przepraszam, zmieniam władzę.

Durniu Dornie, do łopaty! Od razu nie strzeli cię w łeb! Uważaj tylko na zakrętach! Takie są nasze ojczyste kacapy.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Skamielina Wildstein do brata lewaka w dyskursie nowoczesności


Dawid Wildstein poczuł się samotny, zwłaszcza, że 10 kwietnia będzie maszerował w 3. rocznicę katastrofy smoleńskiej po Krakowskim Przedmieściu, gdzie są "dziury w drodze".

Młody Wildstein - bo to syn Bronisława - w tłumie tak samo myślących czuje się rozgoryczony, bo nie ma z kim porozmawiać w "dyskursie nowoczesności". Ze środka tego dyskursu wyciąga rękę do brata lewaka by stworzyć "własną przestrzeń publiczną", a gdy zostanie ona stworzona, wrócić do sporów światopoglądowych, "wyciągnąć noże i ruszyć na barykady".

Dyskurs nowoczesności, jaki zaproponował Wildstein w "Liście na brata lewaka", miałby polegać na dwóch przesłankach: "sprawie Smoleńska" i odrzuceniu wzorców z Zachodu, który stworzy z nas "kolonię, społeczeństwo baranów". To spowoduje, że nie będzie pogardy dla "biedniejszego i starszego tzw. mohera".

Samotność do tego stopnia doskwiera Wildsteinowi, że swoją skamielinę nowoczesności chce dzielić z inaczej myślącymi. Znudziła mu się prawda o Smoleńsku, która w miejscu jego pracy "Gazecie Polskiej Codziennie" jest obowiązkowa, a ma wykładnię macierewiczowsko-kaczyńską.

Jak zobaczycie w marszu 10 kwietnia smutnego Wildsteina, zawieście na chwilę refleksję i nie dajcie się nabrać pozorom tego festynu żałoby, dziennikarz zapraszał was, a wy go zawiedliście, nie przyjęliście zaproszenia, wyciągniętej ręki do uczestnictwa w skamielinie nowoczesności.


Źródło: plwolnosci.pl

środa, 3 kwietnia 2013

Pedofilia w amerykańskim Kościele


Amerykańskie studio filmowe DreamWorks przymierza się do realizacji wysokobudżetowego filmu fabularnego, który będzie dotyczył skandalu pedofilskiego w Kościele katolickim.

Fabuła będzie się koncentrować na historii dziennikarzy "The Boston Globe", którzy w 20002 roku ujawnili tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele, molestowania dzieci przez duchownych katolickich.

Film ma zrealizować znakomity reżyser Tom McCarthy, twórca "Wszyscy wygrywają" "Spotkania" i "Dróżnika".

Kolejny kamyczek do bagna Kościoła i kleru.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Cejrowski - rolowanie na prawicy


Wojciech Cejrowski odcina się na Facebooku od swego wywiadu, który zamieścił tygodnik "Do Rzeczy". A w tytule rozmowy było, iż Cejrowski szykuje się na prezydenta (mógłby nim być).

Otóż ten bubek - w przypływie intelektualnu zwący się: naczelnym kowbojem Rzeczpospolitej - nie chce do polityki. A prawica go pcha.

Potrzebują medialnych twarzy. Z rozumu na prawej stronie już dawno zrezygnowano. Przykład Cejrowskiego pokazuje czarno na białym, jak prawica roluje. Nawet swoich.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kardynał Nowego Jorku do gejów i lesbijek: Chcemy waszego szczęścia. Nie jesteśmy przeciwko wam


Niedługo polski Kościół będzie miał problem ze swoimi dogmatami. Piszę "polski", bo to dotyczy naszych sukienkowych, a nie Kościoła na świecie, a nawet w Watykanie.

Papież Franciszek jest za rozwiązaniem kwestii związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych w pozytywnym znaczeniu.

Nie jest przeciw gejom i lesbijkom kardynał z Nowego Yorku Timothy Dolan. Ba, życzy szczęścia takim parom.

Polski Kościół jest w rozsypce, w niedoczasie, jest nie z tego świata, jest ze Średniowiecza.

niedziela, 31 marca 2013

Zgniłek Cejrowski chciałby zostać prezydentem


Wojciech Cejrowski jak przystało na pierwszego kowboja IV RP strzela ślepakami. Innych nabojów nie może używać, bo postrzeliłby się.

Ale w głowie nosi jakiś odłamek szrapnela. Niedawno wyrzucony z KUL, gdzie robił doktorat, usprawiedliwiał tym, iż rezygnuje z kontynuacji studiów, bo prodziekan tej uczelni prof. Zofia Kolbuszewska poparła Ewę Wójciak po tym, jak papieża nazwała ch...

Gnije mu w rozumie niejedna skamielina. Zgniłek mediów w najnowszym numerze "Do Rzeczy" wyjawia swoje marzenie: "Mógłbym zostać prezydentem".

A kto namaści jego kandydaturę? Jarosław Kaczyński? Najpierw musiałby pocałować w pierścień prezesa i interes partyjny - ale i to nie jest pewne, czy Kaczyński by zapamiętał. Też ma zgniłą moralność i intelekt.

Zgniłek chciałby zostać prezydentem. Śmiech na sali w kabarecie.

sobota, 30 marca 2013

Zszargane logo - Wałęsa



Lech Wałęsa strzelił sobie samobója, przede wszystkim finansowego. Za Oceanem obecnie wiele nie zarobi na wykładach.

Ciekawe jak z tego wybrnie? A musi. Potrafił do tej pory, teraz też zaradzi. Na okładce międzynarodowego "Newsweeka" wraz z portretem pada oskarżenie pod jego adresem: "Lech Wałęsa obalił w Polsce komunizm, a teraz niszczy swoją reputację".

A słowa Wałęsy to m.in.: "Oni muszą wiedzieć, że są mniejszością i muszą się do mniejszych rzeczy przystosować. A nie wchodzić na największe szczyty" (oni - homoseksualiści).

Ikona i logo Polski na zewnątrz przysparza straty nie tylko sobie, ale całemu krajowi. Zszargał nam opinię.


Omówienie artykułu w języku polskim
Artykuł w języku angielskim