wtorek, 30 kwietnia 2013

Terlikowski jako Jaś Fasola katolicyzmu


Tomasz Terlikowski uważa, że Jarosław Gowin został zdymisjonowany za katolicyzm. Dlatego postanowił się bronić i namawia do tego innych: "Musimy zacząć się bronić". Gowin przychodził do pracy ze swoim katolicyzmem, gdyż nie jest bezobjawowym katolikiem, jak to inni mają, zwłaszcza w mediach mainstreamowych, którzy swoją wiarę zostawiają w domu.

Terlikowski boi się, iż "stopniowo zostaniemy zepchnięci do getta", podaje przykład Hołowni. Z katolicyzmem należy przychodzić do roboty, w niej trwać na jego straży. Terlikowski ma zadanie ułatwione, przychodzi do roboty, która jest "poświęcona", bo podtytuł "portal poświęcony" nosi Fronda.pl. Co zrobić, jak tytuły nie są skropione przez żadnego proboszcza, bądź biskupa? Nie wszyscy wszak katolicy mogą pracować u Terlikowskiego, aby się bronić.

Jeżeli Gowin został wylany za katolicyzm, to za co awansowany Marek Biernacki? Też do roboty do Sejmu, a wcześniej do MSWiA, przychodził ze swoim objawowym katolicyzmem, głosował jak Gowin, a nawet bardziej zdecydowanie: za konkordatem, przeciw aborcji, związkom partnerskim i in vitro.

Może nie tak demonstracyjnie leży krzyżem, ale klęczy objawowo. Na portal Terlikowskiego za dużo tej wody poświęconej wylano, a naczelny redaktor mógł dostać nawet kropidłem. Tak mu przyfasolono, że robi w przestrzeni internetowej za Jasia Fasolę objawowego katolicyzmu.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Martyrologia in spe Jacka Kurskiego


Jak się nie ma za dużo rozumu, to ma się martyrologię. Do tej ostatniej odwołuje się Jacek Kurski, bo już przetestował swoje powiedzenie, które weszło w język polski, iż, "ciemny lud to kupi". Leksykon pojęć Kurskiego jest taki, jaki jest. Należy do niego także martyrologia własna, martyrologia in spe, o której raczył przypomnieć w programie Moniki Olejnik "7 dzień tygodnia".

U Kurskiego rozum śpi, ale nie demony. W trakcie audycji odezwał się w nim demon martyrologii: - Proszę tak nie mówić, Cyba chciał mnie za to zabić.

Obudził się z letargu Kurski, gdy padło zdanie o ciemnym ludzie, wyżej już cytowane. Ryszard Cyba został skazany na dożywocie za zastrzelenie w łódzkie siedzibie PiS Marka Rosiaka, ale Kurski to do dzisiaj przeżywa. A dokładnie jego demon, bo rozum eurodeputowanego śpi.

Czy ten demon odzywa się w Kurskim w siedzibie PE w Brukseli, albo w okolicznościach, gdy ogląda stan konta po wpłynięciu diety brukselskiej. Ciekawe? Ciekawe. Martyrologia in spe jest zajmująca dla psychologa, a może nawet psychiatry.

piątek, 26 kwietnia 2013

Kaczyński ze skarpetą na głowie


Jarosław Kaczyński znowu pomylił skarpety. Nałożył nie na tę nogę i do tego pomyliły mu się świeże z przechodzonymi. Tak jak myli mu się patriotyzm z nacjonalizmem. Ten ostatni cokolwiek zalatuje Dmowskim.

Prezes PiS nie rozumie. No, właśnie, wielu rzeczy Kaczyński nie rozumie, a mimo to zabiera głos ("Czym kierowała się prokuratura i sąd, nie wiem"). Tym razem w sprawie marszałka województwa podkarpackiego Mirosława Karapyty (nomen omen). Kaczyński nie rozumie decyzji prokuratury i sądu. Karapyta oskarżony o korupcję oraz czerpanie korzyści seksualnych w zamian za pracę, został za kaucją wypuszczony z aresztu.

Na Karapycie siedzi prawo i nie poluzuje, aż odpowie za swoje czyny (korupcja i seks). Na marszałku z PSL będzie teraz siedział Kaczyński, bo "zarzuty są poważne i mają obrzydliwy posmak".

Kaczyński nie był, jak sąd podejmował decyzję, ja też nie byłam. Mam o prawnikach takie, a nie inne zdanie. Podejmują decyzje prawne tak, jak ich nauczono. Wiem, że to instytucja niezależna od organów administracji, także od takich polityków, jak Kaczyński, który w tzw. IV RP spaprał wszystko w tej kwestii dokumentnie. Obecnie też ręce mu świerzbią, aby paprać, a usta wypowiadają, to jak rączki mu latają.

Kaczyński wydaje wyroki wobec opinii publicznej (retoryczny lincz), nie znając prawnych zarzutów, okoliczności, itd. Ba, straszy. "CBA będzie zajmowała się pod innym kierownictwem tym, czym powinno".

Znowu kominiarki na łby i pod dom tych, których wskaże Kaczyński, Tak jak było w wypadku Barbary Blidy. Kaczyński wraz z Ziobro pozacierali za sobą administracyjne ślady. Publiczność jednak czuje tę skarpetę, którą niezguła Kaczyński nałożył na głowę (wówczas i obecnie przepowiada). Zalatuje ta skarpeta Kaczyńskiego tak samo. Nieświeżością - IV RP. 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Maminsynek Kaczyński użala się nad sobą i szantażuje



Jarosław Kaczyński jako pełny sierota ma prawo skamleć po śmierci rodziców. Robi to jednak publicznie, wobec tego mamy prawo oceniać jego lament. Jest to lament polityczny, mało egzystencjalny, choć trudno nie wątpić, że prezes PiS był maminsynkiem. Jakoś ojca niespecjalnie kochał, może traktował go po męsku. Swego czasu dał temu odpowiedź obszerny materiał publikowany w "Newsweeku".

Lament publiczny to nic złego, jednak konteksty, w jakich to czyni Kaczyński, pokazują jego dwie twarze. Niedojrzałość polityczną i niedojrzałość jako człowieka. O tym pierwszy niedorośnięciu przekonujemy się niemal codziennie, o tym drugim wiemy znacznie mniej. Nie założył własnego domu, rodziny, brak prawa jazdy i konta bankowego - opisują jego mizerność, jako człowieka i obywatela. A przy tym ten człowiek chciałby rządzić, nie mając pojęcia o codziennych potrzebach Polaków.

Sieroctwo Kaczyńskiego wszystkimi porami z niego wyszło w wywiadzie dla magazynu "VIVA!". "Gdyby nie było Smoleńska, mama by dzisiaj żyła". A co z ojcem (tatą)? Zeszedł przed Smoleńskiem.

To jest publiczne skomlenie i szantaż. Kto przysłużył się do katastrofy smoleńskiej? Polityczne chciejstwo Jarosława, aby brat rozpoczął kampanię do reelekcji w Katyniu, mając niewielkie szanse na wybór? A ile lat mama miała żyć? Wszak jest o pokolenie starsza od syna. Kaczyński wygląda, jak wygląda. Rówieśnicy wyglądają lepiej od niego, przynajmniej zewnątrznie. Nikomu nie należy życzyć śmierci. Jednak w tym kontekście można wątpić, czy prezes PiS dożyje wieku mamy.

Te rozważania można ciągnąć dalej. Nie będą przyjemne dla Kaczyńskiego, jednak sam na nie naraża się, dając asumpt swoim wywiadem. Niedojrzałość i publiczne skomlenie jedynie pozwalają nazwać go maminsynkiem. A lektury, o których wspomina, są dość stereotypowe, niektóre z nich winien mieć dawno za sobą. Prezes PiS użala się nad sobą, szantażując Smoleńskiem.

środa, 24 kwietnia 2013

Kościelni zbóje i złodzieje


Dość pociesznie zabrzmiały słowa papieża Franciszka określające duchownych karierowiczów, że są to "zbóje i złodzieje".

Na pewno nie uda się z pielgrzymką do Polski, gdyż ujrzałby rekord świata zbój i złodziei. Armię.

W polskim Kościele zaludnienie zbójami i złodziejami jest największe na świecie. Na jeden kilometr kwadratowy odsetek jest rekordowy. Mało którego z hierarchów Franciszek nie mógłby nazwać zbójem lub złodziejem, bądź łącznie.

Nie ulega wątpliwości, że nr 1 wśród zbójów i złodziejów jest o. Tadeusz Rydzyk. I to dosłownie: wyrywa biednym owieczkom ostatni grosz, cygani państwo.

Franciszek powinien Polskę pozbawić przyjemności, aby u nas byli sami zbóje i złodzieje. Wezwać ich do Watykanu i tam osadzić w jakiejś wieży o chlebie i wodzie. Niech zaznają zbóje i złodzieje zwykłej ludzkiej biedy, gdyż wszyscy są przerośniętymi pączuszkami.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Małżeństwa jednopłciowe legalne w Urugwaju, a Polska w lesie


Polskę coraz bardziej trzeba postrzegać, jako wiochę. Życie społeczne i polityczne zanurzone jest w oparach smoleńskiego zaczadzenia. Zaściankowa polityka.

Czytam oto, iż kolejny kraj na antypodach uporał się w wymogiem cywilizacyjnym. Parlament Urugwaju opowiedział się za legalizacją małżeństwo osób tej samej płci. Trzy czwarte Parlamentu było za przyjęciem tego prawa cywilnego.

To drugi kraj w Ameryce Łacińskiej po Argentynie, który mówi: wasze łóżko, wasza sprawa. Prawa małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych są zrównane, bo dotyczy adopcji i zapłodnienia in vitro. Zamiast nomenklatury "mąż" i "żona" stosowana będzie terminologia "strony" zawierające "kontrakt".

A Polska w cywilizacyjnym lesie, kniei. Bo u nas rządzi Jarosław Gowin, który rzecze, że "dwóch facetów to nie taka sama para". Pewnie, że nie. Inna para. Tak jak dwie kobiety. Chcą, to ich sprawa. Nie zaglądać do łóżek, tylko stosować się do potrzeb ludzi.

Gowinopodobni nie wyszli jeszcze z lasu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zimna wojna smoleńska któregoś dnia może zamienić się w gorącą


Ile kosztuje nas katastrofa smoleńska? Koszty społeczne są ogromne, bo 10. dnia każdego miesiąca grozi zawierucha. Służby porządkowe mają co robić, a to kosztuje. Każda rocznica niesie ze sobą zgrozę władz, społeczeństwa, że coś się stanie. I kiedyś się stanie. Prowokacja może przyjść z każdego kierunku i wcale nie musi być wielce zaplanowana. Możliwe, że 3. rocznica nie przejdzie tak gładko, jakbyśmy chcieli. Wzmożenie quasi-patriotyczne jest wysokie, mobilizacja medialna jeszcze większa i nieprzypadkowo Jarosław Kaczyński szuka wsparcia w terenie. Głos ludu to wsparcie społeczne, które w chwili przesilenia jest bezcenne.

Ale - te koszty. Ile kosztował tupolew, który zamienił się w złom? To zupełnie inna para kaloszy. Rodziny ofiar dostały prywatne odszkodowania z firm ubezpieczeniowych. To wszak nie są pieniądze publiczne. Państwo jednak uwzględniło swoją odpowiedzialność za cierpienia rodzin i okazuje się, że wypłaciło do tej pory 67,5 mln zł.

To są koszty bezpośrednie, a te pośrednie niełatwe do policzenia. Katastrofa smoleńska okazuje się w wydatkach małą wojną. W wydatkach emocjonalnych społeczeństwa zimną wojną, która przy niefortunności naszych polityków któregoś dnia może zamienić się w gorącą wojnę domową.

Nikomu tego nie życzę, nie życzę przecież sobie. W powietrzu wisi niezdrowa zawiesina. Coś się z nią musi stać. Któregoś dnia niespodziewanie, jak katastrofa smoleńska, runie nam na głowy. Wówczas naprawdę nie pozbieramy się.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Macierewicz ma nareszcie niezbite dowody na zamach smoleński



Antoni Macierewicz dotarł do "nic nowego". A tym "nihil novi" są aż 3 nagrania filmowe zrobione przez Rosjan, "jak prezydencki samolot rozpada się w powietrzu".

Na niezależna.pl i Prawy.pl poseł PiS, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej, zapowiada pokazanie nowych ustaleń w najnowszym raporcie: "W tym raporcie zupełną nowością jest materiał, który robi na mnie największe wrażenie, a wiele rzeczy widziałem w służbach specjalnych, mówiący jak służba wywiadu rosyjskiego od początku do końca kierowała remontem tupolewa".

Zatem Rosjanie stoją za katastrofą smoleńską. Pogrąża ich państwowa agencja RIA Novosti, która - Achtung! Achtung! - już 10 kwietnia 2010 roku pokazała, jak samolot wybucha w powietrzu.

Wszyscy wiedzą, że Rosjanie mają umysły działające z prędkością światła, doszli do takich ustaleń w dniu katastrofy, do jakich Macierewicz potrzebował 3 lat.

Co z tego, że to paranoiczne i chore? Macierewicz tym nie przejmuje się. Musimy poczekać, aż dotrze do materiałów TVN24 i TVP Info, też pokazywały filmy, które miały zobrazować, jak mogło dojść do katastrofy na podstawie naprędce rekonstruowanych symulacji lotu tupolewa.

To, że Macierewicz do polskich materiałów nie dotarł, można tłumaczyć, iż w dniu katastrofy był na terenie Rosji i z portkami pełnymi strachu ewakuował swój tyłek. Bez obawy, Macierewicz dotrze i do tych "dowodów".

Co jednak z "winą Tuska"? Wg najnowszej teorii specjalisty od spisków premier polskiego rządu był tylko pomagierem, ukrywał rosyjski zamach na prezydenta. Nie umniejsza to jednak winy Tuska. Putina trudno będzie postawić pod ścianą, zastąpi go Tusk. Powinno to nastąpić niedługo, bo wg najnowszych obliczeń Jarosława Kaczyńskiego PiS powinien mieć 58% poparcia. Ogromne poparcie ukrywane jest przez media polskojęzyczne.

sobota, 6 kwietnia 2013

Kaczyński rozdaje pracę


Jarosław Kaczyński ma na wszystko receptę. Prezes PiS ma receptę na pracę, poinformował o tym mieszkańców Środy Wlkp.

A jaka to recepta? Powiedział o tym: "elementy są zawarte w programie PiS-u".

Co to za "elementy"? "Spróbuję coś zrobić sam, ruszę do przodu, nie będę czekał, wyjeżdżał, zmywał naczyń daleko od naszych granic, tylko wykorzystam szansę".

Ciekawy program, prawda? Aż chce się z niego skorzystać. Tak rozdaje pracę Kaczyński.

Najlepsza praca jest jednak w Sejmie, jako posła, o czym są przekonani posłowie PiS. Przytakują Kaczyńskiemu na każdym kroku. Ale tej pracy Kaczyński jakoś nie chce rozdawać, woli pieprzyć do elektoratu głodne kawałki wyżej zacytowane. Nic nie znaczące.

Ale - Kaczyński rozdaje pracę i już.

piątek, 5 kwietnia 2013

Dornowaty Dorn – kacap




Ludwika Dorna proszę nie pytać o dornowatość, on jest tylko durnowaty. Różnica w jednej samogłosce, ale jak wielka różnica. Ho, ho.

Żadna. Nie jest kaczologiem, tak przynajmniej twierdzi w książce wywiadzie "Anatomia słabości" z nim przeprowadzonym przez Roberta Krasowskiego.

Dorn jest durnologiem, specjalistą od swojej średniości. Durnowatości.

Jeżeli ktoś taki średni jest klasą polityczną, to kim my jesteśmy, Polacy? Wychodzi, iż poniżej Dorna, durnowatości.

Aby zmienić w naszym życiu publicznym, polityczny, musimy wyciągnąć nogi przed siebie, kopnąć durnowatość w d... durność i wymieść takich eunuchów intelektu z Sejmu.

Durny Dorn, któremu za brak jakichkolwiek przymiotów płacą, winien być na zawsze wykopany w dorność, aby się nie wydornował, bo ładnie nas dorni, Dorn jeden.

Chyba, że naród jest durnowaty. O! to przepraszam, zmieniam władzę.

Durniu Dornie, do łopaty! Od razu nie strzeli cię w łeb! Uważaj tylko na zakrętach! Takie są nasze ojczyste kacapy.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Skamielina Wildstein do brata lewaka w dyskursie nowoczesności


Dawid Wildstein poczuł się samotny, zwłaszcza, że 10 kwietnia będzie maszerował w 3. rocznicę katastrofy smoleńskiej po Krakowskim Przedmieściu, gdzie są "dziury w drodze".

Młody Wildstein - bo to syn Bronisława - w tłumie tak samo myślących czuje się rozgoryczony, bo nie ma z kim porozmawiać w "dyskursie nowoczesności". Ze środka tego dyskursu wyciąga rękę do brata lewaka by stworzyć "własną przestrzeń publiczną", a gdy zostanie ona stworzona, wrócić do sporów światopoglądowych, "wyciągnąć noże i ruszyć na barykady".

Dyskurs nowoczesności, jaki zaproponował Wildstein w "Liście na brata lewaka", miałby polegać na dwóch przesłankach: "sprawie Smoleńska" i odrzuceniu wzorców z Zachodu, który stworzy z nas "kolonię, społeczeństwo baranów". To spowoduje, że nie będzie pogardy dla "biedniejszego i starszego tzw. mohera".

Samotność do tego stopnia doskwiera Wildsteinowi, że swoją skamielinę nowoczesności chce dzielić z inaczej myślącymi. Znudziła mu się prawda o Smoleńsku, która w miejscu jego pracy "Gazecie Polskiej Codziennie" jest obowiązkowa, a ma wykładnię macierewiczowsko-kaczyńską.

Jak zobaczycie w marszu 10 kwietnia smutnego Wildsteina, zawieście na chwilę refleksję i nie dajcie się nabrać pozorom tego festynu żałoby, dziennikarz zapraszał was, a wy go zawiedliście, nie przyjęliście zaproszenia, wyciągniętej ręki do uczestnictwa w skamielinie nowoczesności.


Źródło: plwolnosci.pl

środa, 3 kwietnia 2013

Pedofilia w amerykańskim Kościele


Amerykańskie studio filmowe DreamWorks przymierza się do realizacji wysokobudżetowego filmu fabularnego, który będzie dotyczył skandalu pedofilskiego w Kościele katolickim.

Fabuła będzie się koncentrować na historii dziennikarzy "The Boston Globe", którzy w 20002 roku ujawnili tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele, molestowania dzieci przez duchownych katolickich.

Film ma zrealizować znakomity reżyser Tom McCarthy, twórca "Wszyscy wygrywają" "Spotkania" i "Dróżnika".

Kolejny kamyczek do bagna Kościoła i kleru.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Cejrowski - rolowanie na prawicy


Wojciech Cejrowski odcina się na Facebooku od swego wywiadu, który zamieścił tygodnik "Do Rzeczy". A w tytule rozmowy było, iż Cejrowski szykuje się na prezydenta (mógłby nim być).

Otóż ten bubek - w przypływie intelektualnu zwący się: naczelnym kowbojem Rzeczpospolitej - nie chce do polityki. A prawica go pcha.

Potrzebują medialnych twarzy. Z rozumu na prawej stronie już dawno zrezygnowano. Przykład Cejrowskiego pokazuje czarno na białym, jak prawica roluje. Nawet swoich.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kardynał Nowego Jorku do gejów i lesbijek: Chcemy waszego szczęścia. Nie jesteśmy przeciwko wam


Niedługo polski Kościół będzie miał problem ze swoimi dogmatami. Piszę "polski", bo to dotyczy naszych sukienkowych, a nie Kościoła na świecie, a nawet w Watykanie.

Papież Franciszek jest za rozwiązaniem kwestii związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych w pozytywnym znaczeniu.

Nie jest przeciw gejom i lesbijkom kardynał z Nowego Yorku Timothy Dolan. Ba, życzy szczęścia takim parom.

Polski Kościół jest w rozsypce, w niedoczasie, jest nie z tego świata, jest ze Średniowiecza.