piątek, 21 grudnia 2012

Seremet: lektura dla Kaczyńskiego



Dostępny jest pełny tekst wystąpienia prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, jaki wygłosił na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Winna to być lektura obowiązkowa dla tech, którzy propagują zamach smoleński, a także dla wątpiących.

W pierwszym rzędzie powinien go przeczytać Jarosław Kaczyńskiego, nie wypowiadałby bzdur o "zbrodni niesłychanej, zamordowaniu 96 osób". Przede wszystkim prezes PiS winien uczestniczyć w posiedzeniu RBN, nie odrzucać zaproszenia prezydenta Bronisława Komorowskiego. A jeszcze wcześniej podawać mu rękę.

Ale jak ma się nie po kolei z rozsądkiem i dobro Polski nie leży po drodze, to jest się takim zacietrzewionym politykiem, jak prezes PiS, nie przyjmuje się do wiadomości badań najlepszych ekspertów komisji Millera.

Dowiedziałby się Kaczyński, jak prokuratorzy badali wersję zamachu. Jak ją w żmudnym procesie weryfikowania wykluczali, bo nie ma śladów po eksplozji na wraku samolotu, we wnętrzu, na ubraniach, na ciałach, nie ma na ziemi, tam gdzie tupolew spadł. Nie ma śladów trotylu, ani pochodnych związków wybuchowych. Nie ma śladów po przejściu fali ciśnieniowej, termicznej, ani innej. 

Nie ma. Nikt nie słyszał w pobliżu katastrofy żadnego wybuchu. Gdyby Macierewicz nie był tchórzem, to nie czmychnąłby z Katynia, ale zatrzymał się w Smoleńsku. Zresztą szef komisji sejmowej ds. zbrodni Tuska i Putina nigdy nie był na miejscu katastrofy, to swoisty ewenement.

Gdyby prezes PiS ze zrozumieniem przeczytał tekst Seremeta, musiałby uprawiać inną politykę wewnętrzną, ale tego nie zrobi, bo zaprzepaściłby dwa lata ogłupiania elektoratu - ludu smoleńskiego.

czwartek, 20 grudnia 2012

Brudziński: rządy PiS-buców




Joachim Brudziński w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i" zapowiedział rządy PiS. Ten człowiek życzy sobie, aby w kraju rządzili tacy, jak on buce.

To rzeczywiście źle nam życzy na święta - było, nie było - buc, który chciałby zostać ministrem gospodarki morskiej. A więc nurkowałby w Bałtyku i zwoływał ryby na wędkę mowy nienawiści.

Przyniósł do studia i ofiarował Monice O. sielawy (ryby słodkowodne). Za wirtualnych rządów buców one pływałyby w wodach morskich

Tak wróżą w PiS, że będą rządzić. Wychodzi z tego, że Jarosław Kaczyński robi pod siebie brunatnym woskiem.

Buce sądzą, że w Polsce jest 50% buców plus jeden takich, jak oni. Widocznie Brudziński dawno nie oglądał się w lustrze. Nie każdy jest bucem. Za dużo obżarł się na święta wosku. Ot, łakomczuch.

czwartek, 6 grudnia 2012

Kaczyński znowu wydalił trotyl




Na sejmowej komisji sprawiedliwości naczelny wojskowy prokurator Jerzy Artymiuk na temat trotylu powiedział, iż "niektóre detektory użyte w Smoleńsku wykazały obecność TNT - trotylu. Co nie oznacza, że z całą pewnością mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi".

Podobne brzmienie, jak 30 października o "cząstkach wysokoenergetycznych" innego prokuratora wojskowego Ireneusza Szeląga.

Ale to spowodowało rejwach w spiskowych umysłach Macierewicza i zwolenników zamachu.

Prokuratura doprecyzowało swoje stanowisko w specjalnym komunikacie, który jest jednoznaczny, opisała to w 6. punktach, w których dobitnie stwierdza się, że wybuch na pokładzie tupolewa za pomocą trotylu nie wchodzi w rachubę (zamachu nie było).

Ale to nie dotarło do umysłu Jarosława Kaczyńskiego.


Na specjalnej konferencji prasowej ten niewydarzeniec polityki doszedł swoim koślawym umysłem, iż "doszło do wydarzeń, które zagrażają wolności słowa". Prezes PiS domaga się, aby Gmyz został przywrócony do pracy. Tak się spodobała Kaczyńskiemu teza o trotylu na tupolewie, którą wysnuł Gmyz, że chciałby się zamienić w jego pracodawcę, ale leń nigdy nie stworzył miejsca pracy, jedynie żyje na koszt podatników polskich. Nawet nie nauczył się podstaw cywilizowanego człowieka.

Polska to nie republika kurdupli - to powinien przyjąć do wiadomości nieudacznik, z powodu którego zginęło 96 osób w katastrofie smoleńskiej, w tym jego brat. Znowu Kaczyński wydał z siebie odgłos trotylu, który ma zapach jego polityki.

środa, 5 grudnia 2012

Wataha sama się wyrżnie



Czy wataha prawicowa sama się zagryzie? Nie tylko chodzi o polityczną konkurencję, ale także medialną. PiS chodzi w marszach z radiomaryjnymi owieczkami. Ale tam gra idzie o przywództwo: Rydzyk, czy Kaczyński?

Na prawicy odzywają się głosy jeszcze bardziej radykalne: ONR, Młodzież Wszechpolska, które mają się zjednoczyć w Ruch Narodowy.

Cele cała prawica ma podobne: rozpirzyć kraj i Tuska. Ale przywódcy to inna para kaloszy, bo to sztandary, pod którymi ma kroczyć lider, a one są różne.

Wataha wcześniej czy później skoczy sobie do gardeł. Oby to odbyło się, jak najmniejszym kosztem dla kraju.

Tak przewiduje prof. Kazimierz Kik.

Jeszcze bardziej krwawe żniwo będzie w mediach. Za łby wezmą się "Gazeta Polska" z pismem braci Karnowskich "w Sieci", a wydawać swoje chce Paweł Lisicki, który chce uruchomić osobny projekt medialny.

Będą walczyć o czytelnika, bo nie starczy go dla wszystkich. Należy temu przyklasnąć i kibicować na zimno, kto kogo na prawicy wykończy.

Watahy nie znoszę się nawzajem. Muszą się zagryźć.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Smoleńskie zabetonowanie PiS


Na pewno Tadeusz Mazowiecki należy do tych postaci, które szczęśliwie zdarzyły się Polsce po 1989 roku. I był tym pierwszym, który dokonywał najtrudniejszej sprawy gospodarczo-ustrojowej - transformacji z jednego systemu (reżimu) do demokratycznego.

Udało mu się! Udało nam się!

Kraj w miarę normalnie przeszedł tę nieznaną sobie pustynię. Nie zaznał większej wpadki. Ale potem zaznał (zaznaje) tego, co dzisiaj przeżywamy: nienormalności.

Takim nienormalnym bytem politycznym jest PiS, które zabetonowało się na tragedii smoleńskiej.

Mazowiecki mówi o tym w wywiadzie dla Onetu. Ciągle to zabetonowanie Kaczyńskiego przeżywamy. Jest powszednią naszą tragedią, do której - o, dziwo! - przyzwyczailiśmy się.

Nie może być zgody, iż godziny się na nienormalność. W życiu publicznym należy dokonać zmian. Nie mogą one jednak tylko polegać, że nazwiemy Kaczyńskiego, iż jest nienormalny, bo okazuje się to niewystarczające. Zgoda na nienormalność czyni nas nienormalnymi.

Jedynym w takich wypadkach lekarstwem jest praca od podstaw. Tych, którzy dali się zwieść smoleńskiej "zbrodni niesłychanej" trzeba przekonywać codziennie i sukcesywnie. Jeden odzyskany człowiek z nienormalności to ktoś więcej niż Kaczyński.

Polska składa się z pojedynczych Polaków. Każdy odzyskany Polak z nienormalności to wzbogacanie kraju.

Do dzieła, rodacy!

niedziela, 25 listopada 2012

Stanisław M. - antysemita - tfu



Powyższa obrzydliwa postać Stanisław M. (tfu, napiszę jego nazwisko tylko raz: Michalkiewicz) występuje po ambonach polskich kościołów i nawołuje do antysemityzmu.

Obrzydliwy gość, jak miejsca, w których występuje. Obrzydliwy ktoś taki nazywa się Polakiem. Niestety, nie jest nim. To międzynarodowa osobliwość homo sapiens, która z powodzeniem może być określana, jako ludzka gnida.

W jednym z kościołów w Zielonej Gorze powiedział, że "banki żydowskie i niemieckie (...) doprowadzą do rozbioru Polski".

Tfu, Stanisław M. (gdyby takich ludzkich zaprzańców było więcej) doprowadziłby do upadku Polski. Tfu, takich nie ma za wiele, ale, tfu, takich ludzkich gnid wśród nas jest sporo.

Tfu, koniec tematu. Obrzydliwość.

sobota, 24 listopada 2012

Tomasz Lis: bądź człowiekiem, a nie pisowcem


Ewa Stankiewicz opublikowała w "Gazecie Polskiej Codziennie" tekst, mógł być napisany tylko przez dziennikarza, który kieruje się tylko nienawiścią. Tekst to jedno wielkie plucie na Tomasza Lisa.

Stankiewicz nie używa żadnych argumentów, ani dowodów, nie powołuje się na żadne fakty, świetnie za to używa pomówień.


Widać, że nauki pobierała u Jarosława Kaczyńskiego.


Lis tym się nie zraża. Proponuje: pomówmy. Zacznijmy wreszcie rozmawiać, a nie obrzucać się błotem.


Zacznijmy rozmowę od odstaw. Od rozumienia podstawowych znaczeń słów. Od podstaw zachowań, bądźmy ludźmi na co dzień.


Propozycje Lisa mogą być nie do przyjęcia, gdyż wymagają zanadto: bądź człowiekiem, a nie pisowcem.


piątek, 23 listopada 2012

Palikot się upije



Janusz Palikot się upije, kiedy Kaczyński pójdzie do więzienia. Wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry podpisało PO, SLD i Ruch Palikota. Po przeszło pięciu latach IV RP ma stanąć przed sądem konstytucyjnym. Długo to trwało i jeszcze potrwa, bo procedury są nieubłagane. Może jeszcze rok, dwa, o ile Platforma nie zrezygnuje.

Palikot jednak wniosku nie podpisał, motywując, iż będzie się inkryminowanymi zajmował, jako członek komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, gdzie wniosek będzie procedowany, opiniowany. Więcej niż pewne, że uzyska poparcie.

A Palikot dobierze się do skóry twórcom IV RP. Zapędzi ich do narożnika i jak Mike Tyson będzie Kaczyńskiego i Ziobrę walił po szczękach, aż im czaszka pęknie.

Pięknie, prawda, to ma wyglądać. Ale czy tak będzie? Czy potrzebne nam są zemsty polityczne, bo tak będzie odbierane przez tzw. obóz patriotyczny?

Potrzebne nam przestrzeganie prawa i odpowiedzialność, gdy go się nadużywa. Konstytucja w IV RP została zszargana, a Barbara Blida za nadużycia zapłaciła życiem. W polityce jednak potrzeba nam mniej wojny, a więcej wspólnej pracy. Polityka to nie bijatyka, nawet w szczytnych celach.

Życzę Palikotowi by leczył kaca, bo wówczas byłoby przynajmniej wiadomo, gdzie jest Kaczyński. Nie w ławach poselskich w gmachu przy Wiejskiej, ale na pryczy więziennej.

czwartek, 22 listopada 2012

Warzecha nie pisze dla "Rzeczpospolitej"



"Rzeczpospolita" zrywa współpracę z dziennikarzem tabloidu "Fakt". taki był poziom pisania Warzechy, acz "słuszny" - pisowski.

Andrzej Talaga, p.o. naczelnego, tłumaczy to pokrętnie, że mają wystarczająco dużo swoich publicystów, aby posiłkować się ludźmi z zewnątrz.

Do tej pory to nie przeszkadzało, że zabierał wierszówkę tubylcom? Wolne żarty.

Zmienia się "Rzepa", będzie mniej konserwatywna, wymogła na właścicielu wpadka z trotylem na tupolewie.

Przychodzi do tego na wicenaczelnego Bartosz Węglarczyk, który zaprzestaje w Esce Rock wspólnej audycji satyrycznej z Kubą Wojewódzkiej.

"Rz" stara się nadrobić stracone zaufanie odbiorców, do którego przyczynili się takie "tuzy" Dziennikarskie, jak Warzecha, Cezary Gmyz.

Czystka będzie głębsza. Prawica już psioczy o "zabijaniu wolności w mediach".

środa, 21 listopada 2012

Sobeckiej skandal konstytucyjny




Ten oto osobnik po prawej (utuczony na krwawicy Polaków)* jest znawcą Konstytucji RP i podał wykładnię art. 24 pkt 2 rektorowi Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego prof. Januszowi Ostoja-Zagórskiemu.

Jaka jest wykładnia utuczonego osobnika po prawej? Skandal.

Otóż rektor nakazał zdjęcie krzyży z gabinetu rektora i sali senatu UKW, gdyż "uczelnia publiczna powinna być apolityczna i świecka". A ten artykuł Konstytucji nakazuje bezstronność władz m.in. w sprawach przekonań religijnych i zapewnienia swobody ich wyrażania w życiu publicznych.

Rektor zachował się racjonalnie, zachował się adekwatnie do zapisu ustrojowego, więc dlaczego ten utuczony osobnik po prawej nazwał ten czyn rektora: skandalem?

Niejakim wytłumaczeniem  jest drugi utuczony osobnik po lewej. Poznajecie? Tak jest - to największy chachmęciarz w życiu publicznym w kraju.


-
----
* utuczony osobnik po prawej - Anna Sobecka, posłanka PiS

poniedziałek, 19 listopada 2012

Czy Piechociński lubi Kaczyńskiego?



Ledwie minęły dwa dni od wyboru na prezesa PSL, a Janusz Piechociński ma problem. Nie zadzwonił do niego Donald Tusk z gratulacjami. Barack Obama z pewnością także do Piechocińskiego nie zadryndał.

W czasach telefonii komórkowej to jest skandal. Piechociński już się popłakał, pewnie żona włożyła mu chusteczkę do kieszeni, gdy wybierał się do TOK FM, aby podzielić się ze słuchaczami swoim żalem.

Wszelako inna kwestia od łez Piechocińskiego jest ważniejsza, mianowicie na stwierdzenie, że politycy PSL lubią Tuska, a Tusk polityków PSL, nowy chłopski prezes odpowiedział: - Politycy PSL lubią także innych polityków.

Czy także Jarosława Kaczyńskiego? Na to pytanie Piechociński nie odpowiedział, bo nie padło. A gdyby padło to, co odpowiedziałby?

Pewnie rzuciłby się w ramiona. Pawlak był obrotowy, a Piechociński nawet klęczący, jak to zrobił na zjeździe swojej partii. Z PSL będzie zawsze ten sam problem. Nic nie znaczą, a rządzą. Wszędzie się przylepią, gdzie frukta władzy.

niedziela, 18 listopada 2012

Ruch Narodowy wychodzi z cienia



Ruch Narodowy, który z takim rozgłosem wszedł na scenę polityczną 11 listopada wcale nie tworzą młodzi ludzie z ONR, czy Młodzieży Wszechpolskiej. Przemysław Holocher i Robert Winnicki. Oni to tylko poręczne narzędzia. Na razie firmują zjawisko głębsze, o większych możliwościach i przede wszystkim doświadczonych ludzi i polityków, którzy co prawda nie byli na eksponowanych stanowiskach, ale otarli się o władzę.

Ci młodzi są pomyślani, jako przyszli bojówkarze. Za sznurki pociągają starsi. Artura Zawiszę już znamy, jest obecnie "ciągany" po studiach - lubi to, a dziennikarze przysparzają normalności niedźwiedzią przysługę, nadają znaczenie temu ruchowi, który faszyzuje.

Ruch Narodowy zaprezentował się tak naprawdę po Marszu Niepodległości na Agrykoli, gdzie  "poważni politycy" z gabinetu cieni (a jakże! - narodowcy mają gabinet cieni) zagrzewali do boju młodych i krótko przedstawili cele, gdy narodowcy dojdą do władzy.

Kilka nazwisk mogło się obić o uszy. Sylwester Chruszcz był eurodeputowanym w latach 2004-09 z ramienia LPR, a nawet po odejściu Romana Giertych szefem tej partii. Marian Szołucha jest doktorem ekonomii. Marian Banaś zaznał władzy jako wiceminister finansów w rządzie PiS, był także szefem Służby Celnej. Samorządowiec Andrzej Szlęzak jest urzędującym prezydentem Stalowej Woli. Finansowo Ruch Narodowy wspiera Ryszard Opara, założyciel portalu Nowy Ekran. To bogaty przedsiębiorca z Australii. Jego życiorys jest zagadkowy. W PRL był lekarzem w Ludowym Wojsku Polskim, na antypodach zrobił karierę chirurga plastycznego.

To tylko niektórzy ludzie z RN, którzy się ujawnili. Większość kryje się w głębokim cieniu, w głębokiej tajemnicy. Z czasem będziemy ich poznawać. Bo dadzą nam popalić. Są zdecydowanie groźniejsi od PiS, zarówno Donald Tusk i Jarosław Kaczyński są dla nich wrogami politycznymi.

sobota, 17 listopada 2012

Kaczyńskiego marsz w kaftanie bezpieczeństwa



Prezes PiS planuje na 13 grudnia swój Marsz Niepodległości. Pozazdrościł narodowcom z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, zresztą nie zaprosił ich, bo są zagrożeniem dla PiS, mogą wszak zgarnąć głosy elektoratu skrajnej prawicy.

Dlaczego 13 grudnia? Tylko to może wiedzieć pokręcony umysł Kaczyńskiego. Czyżby zazdrościł Wojciechowskiemu Jaruzelskiemu, który 31 lat temu ogłosił stan wojenny? Przecież Kaczyński ani nie był internowany, a jego pozycja w ówczesnej opozycji była żadna.

Rzecz jasna chodzi o media o. Rydzyka, Kaczyński chce je przejąć we własne władanie. Celem marszu ma być "obrona demokracji i wolnych mediów". Jakiej chce bronić demokracji prezes PiS, który jest dla niej zagrożeniem?

Chce bronić jej przed sobą. Pokrętność Kaczyńskiego nie zna granic. A to jest jednostka choroba, na którą składają się paranoja, schizofrenia, kłamliwość wrodzona, etc. Kaczyński jest rozsadnikiem najgorszego zła, to bakteriofag, który atakuje polską demokrację i rozplenia się, jak zaraza.

W tym marszu 13. grudnia Kaczyński i jego zwolennicy winni wystąpić w kaftanach bezpieczeństwa, zagrażają demokracji.

piątek, 16 listopada 2012

Marta Kaczyńska, czy to Polacy idioci?


Jeżeli wierzyć wywodom (intelektualnym) Michała Kamińskiego, Lech Kaczyński wielkim prezydentem był.

Oto ten były spin doktor PiS twierdzi, że jego córka (sierota), Marta Kaczyńska, mogłaby odegrać wielka rolę w polskiej polityce. Gdyby chciała.

Marta K. może powoływać się na spuściznę swego ojca.

Albo Kamiński ma Polaków za idiotów, albo w swojej masie ten naród (Polaków) tworzy jest Idiotstan, jak chcieliby politycy.

Mam swoje zdanie na ten temat, a ty?

czwartek, 15 listopada 2012

Osioł Gowin



Jarosław Gowin nie jest uparty, jest osłem. Tylko osioł może powiedzieć, że Slavoj Żiżek nie powinien być wydawany, bo Polska jest w specyficznej sytuacji.

A chodzi o komunizm, który faktycznie przysporzył Polakom cierpień. Niewiele jednak ma to do ładunku intelektu, jaki potrzebny jest polskim elitom, a ten można znaleźć u najwybitniejszych współczesnych. Do takich zalicza się Żiżek.

Potem nieuków mamy w Sejmie, a odpowiednio więcej wszędzie, w tym w internecie, niezależnie od wyznawanych opcji ideowych i politycznych.

Drugorzędnym jest, iż Żiżek pisał wstęp do pism Lenina. Mamy 23 lata po 1989 roku. Traumy winny być zaleczone. A idiotom nie jest potrzebny żaden czas, jedynie szkoła. I tak nie będą czytać Żiżka.

środa, 14 listopada 2012

Ziemkiewicz: karykatura Polaka i publicysty



Wśród Polaków mamy notorycznych zaprzańców, a do wyróżniających się należy Rafał Ziemkiewicz, który powiedział o Zbigniewie Brzezińskim, iż nie jest Polakiem.

Jak widzę Ziemkiewicza, nie dziwię się, że tak wyglądającego człowieka nie wpuszczono na żadne salony. Wygląda jak brudas, a w PRL zaprzedał się reżimowi. Jego pojęcie o języku polskim jest takie, jak książki, które publikuje. "Ruska" nienawiść do wszystkiego, co polskie.

Co taki "Rusek" - karykatura Polaka - może napisać i powiedzieć o wybitnym politologu i polityku, jakim jest Brzeziński?

Tylko kalumnię. Jego psychika wydrenowana przez komunizm i środowisko, w którym się porusza, nie jest w stanie wygenerować żadnych pozytywnych wartości, jedynie destrukcję.

Dlaczego taki człowiek jest zapraszany na salony, do mediów, przecież jego widok powoduje odczucie smrodu, jaki bije od tej sylwetki.

Do tego Ziemkiewicz gnoi język polski. Niech ten "Rusek" nauczy się posługiwać językiem polskim i dowie się z leksykonu, cóż takiego znaczy słowo: reset. Jeżeli nie zna polskiego zamiennika, niech zaczerpnie wiedzę od nauczycieli. Takie intelektualne "nic" smrodzą swoją niewiedzą, a do tego wyglądają jak alegoria zanieczyszczenia: bobek (czyt. Dostojewski).

wtorek, 13 listopada 2012

Przepędzić Błaszczaka (PiS)


Agnieszka Kublik przypomina Mariuszowi Błaszczakowi (PiS), który chce postawić Janusza Palikota przed komisją etyki poselskiej, cóż takiego gadają usta Jarosława Kaczyńskiego.

A niby w czym się Palikot pomylił? To, że nazwał wyprawę smoleńską Lecha Kaczyńskiego wyprawą pijacką. Nie dziwię się nieżyjącemu prezydentowi. Każdy taki mały polityk z kompleksami powinien zostać pijakiem. Albo, że Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński powinni wylądować za kratami.

A gdzie? W Sejmie, gdzie brużdżą Polsce i Polakom. Kaczyński wszystkim naubliżał. Ostatnie jego "osiągnięcie" ze "zbrodnią doskonałą" winno się znaleźć w wypisach pod tytułem: "Cham i chamstwo w polityce". Prezes PiS byłby tam liderem, jak jest liderem rankingu najgorszych polityków.

Błaszczak to taki nikt, owieczka PiS z dzwonkiem u szyi, prezes zagwiżdże, albo o. Rydzyk, wówczas kierdel owieczek wyrusza na hale i śpiewa: "Wina Tuska".

Należy wszelkich Błaszczaków przepędzić z polityki kołkiem osinowym, aby nie bruździli swoimi twarzami w przestrzeni publicznej. 

niedziela, 11 listopada 2012

Kaczyński budzi wstręt


Antypiłsudczyk Jarosław Kaczyński pojechał do Krakowa, bo tam na Wawelu przez niefrasobliwość niektórych Polaków został pochowany marny prezydent, jego brat.

I Kaczyński w swoim stylu kilka słów poświęcił Józefowi Piłsudskiemu, który gdyby żył, nakazałby mu wyprowadzać kury do szczania. Kaczyński - "wstrętny Polak": za Zbigniewem Brzezińskim - mówił o swoim bracie, Lechu.

Kaczyński sprywatyzował historię Polski i miejsca ważna dla Polaków, a takim jest Wawel. Historia Polski prezesa PiS jest skłamana, jak jego polityka.

Lech Kaczyński dla większości Polaków był pośmiewiskiem, czekali, aż jego dni się skończą, co nastąpiłoby w roku 2010. Doszło jednak do katastrofy i to jedyna zasługa: "poległ" dla Jarosława, który dzięki temu przetrwał politycznie.

Najgorszy prezydent, jakiego sobie można wyobrazić, w UE nie liczył się na żadnych salonach politycznych, a symbolem tego jest, gdy przyleciał na posiedzenie głów państw w Brukseli i zaczął wyrywać krzesło spod siedzenia Donalda Tuska.

Taką nam Polskę chce darować Jarosław porozrywaną, niezorganizowaną, skłamaną, rozmemłaną, skamielinę patriotyczną. Najgorszy sort człowieka i polityka, "wstrętny" obywatel mojego kraju bez żadnych zasług i kwalifikacji, jedynie niszczący przestrzeń publiczną.

sobota, 10 listopada 2012

Tusk: Polacy nie są cynikami



Donald Tusk skomentował najnowszy sondaż, iż "Polacy nie zaakceptują skrajnego cynizmu". Najnowszy sondaż wygląda następująco:

Inne słowa premiera są ważniejsze: "Jestem przekonany, że każdego dnia musimy szukać dróg do siebie, a nie broni przeciwko sobie".

Tym człowiekiem przy broni jest Szwejk polskiej polityki - Jarosław Kaczyński. Cynik? A jakże.


piątek, 9 listopada 2012

Kaczyńskiego psychologiczne trudności



Uważam, że Zbigniew Brzeziński powiedział historyczne słowa o dyspozycji psychicznej Jarosława Kaczyńskiego.

"Psychologiczne trudności" - jako człowiekowi z kindersztubą temu wybitnemu politykowi nie wypadało powiedzieć inaczej. Cóż to jednak znaczy "zbrodnia niesłychana"?

Cynizm? Gdyby tylko. Kaczyński po prostu jest pacjentem, który uciekł w politykę, bo nie został upilnowany tam, gzie jego miejsce: w zakładzie zamknięty.

Dobrze, że Donald Tusk dostał wsparcie tak wybitnej osoby, jak Brzeziński. Słowa premiera zresztą też są nacechowane taktem, ale dokładnie zaadresowane: - Za dewastację życia publicznego w sprawie smoleńskiej odpowiada jedna strona. PiS uprawia bardzo cyniczną grę.

Dodać należy: grę niebezpieczną dla Polski. Kremlowi to pasuje - co podkreślił Brzeziński, aby Polak Polakowi skoczył do gardła.

czwartek, 8 listopada 2012

Staniszkis tłumaczy Kaczyńskiego



W PiS snują nową teorię: dlaczego Jarosław Kaczyński znowu wdepnął w krowi placek i dlaczego znowu jego mowa-trawa śmierdzi, że co bardziej inteligentni zatykają nosy.

Odpowiedzi udziela na łamach czwartkowego ''Faktu''bliska PiS socjolog niezawodna Jadwiga Staniszkis: Kaczyński został sprowokowany. Artykuł Cezarego Gmyza został wcześniej uknuty, bo PiS miało się coraz lepiej: "Ta sprawa wybiła PiS z próby utrzymania się w kursie bardzo merytorycznym, co dawała to partii przewagę nad Platformą. Jarosław Kaczyński nie mógł na te doniesienia "Rzeczpospolitej" nie zareagować, tym bardziej że było wiadomo wcześniej, że tego dnia odbywa się spotkanie parlamentarnego zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej w sprawie nagłej śmierci chorążego Remigiusza Musia. To emocjonalne wystąpienie Kaczyńskiego było więc nieuchronne, a kutki z perspektywy PiS i dla PiS są dewastujące".


W PiS uzasadnią każdą kalumnię prezesa. Cokolwiek by nie powiedział, jak tę "prawdę" - o zbrodni niesłychanej, 96 zamordowanych - wytłumaczą prezesa.


Nawet Gmyz na słowa Staniszkis zareagował: - To bzdura.


Po prostu z prezesem jest już kiepsko. Psychika odmawia mu posłuszeństwo, a do tego wierzy we własne bzdury. Niech skończy z polityką i weźmie się za leczenie.


środa, 7 listopada 2012

Kempy odlot na Księżyc



Beata Kempa znana z tego, że nie zna prawa (studiowała administrację, ale podała kiedyś, że prawo) chce nasłać NIK na samorządowe władze Częstochowy z powodu tego, że chcą dofinansowywać zabiegi in vitro

Jak to maglarka - otwiera usta, zamyka rozum, którego nie ma za wiele - i dostaje logorei: - Jakim prawem!

Ano takim prawem, które zwie się samorządowym, zapisanym zresztą w Konstytucji. Jeszcze jednej babie z magla musi to tłumaczyć wybitny znawca prawa samorządowego, zresztą twórca reformy samorządowej i autor podręczników na ten temat, Ryszard Kulesza.

Samorządy są od zaspakajania zbiorowych potrzeb mieszkańców, w tym zdrowia, polityki rozwoju. Takimi były np. szczepienia przeciwko rakowi szyjki macicy. A w tym wypadku władzy przychyliły się potrzebie in vitro, co załatwia dwa w jednym, rozwój miasta i chorobę, jaką jest bezpłodność.

Po to są radni, aby ustalili zbiorową potrzebę. I tego kompletnie nie zrozumiała Kempa, gdy dyskutowała z Kuleszą w TOK FM. Stwierdziła, że może radni ustalą potrzebę lotu na Księżyc. Wówczas Kulesza odpowiedział: - Jeżeli byłaby to potrzeba zbiorowa, to dlaczego nie?

W ten sposób Kempa odleciała na Księżyc.

wtorek, 6 listopada 2012

Kościelny spór



W polskim kościele wielka konsternacja po liście prof. Stanisława Lufta, ojca Krzysztofa Lufta, członka KRRiT.

Zasłużony reumatolog napisał do szefa Episkopatu abp Józefa Michalika list otwarty na temat politycznego zaangażowania Kościoła, rozbijania go od wewnątrz przez o. Tadeusza Rydzyka i sprzyjającym mu hierarchom. 

Luft określił Kościół jako "oblężoną twierdzę", z którego masowo odpływają wierni, a kler dba tylko o swoje interesy doczesne.

"Gazeta Wyborcza" ma informacje, iż Michalik udzieli odpowiedzi Luftowi. Zanosi się na spór wewnątrz Kościoła i nie będzie on przyjemny dla Rydzyka, gdyż Michalik chce Kościół otworzyć, wpuścić do niego świeżego powietrza i wycofać z działań politycznych, a w każdym razie z popierania jednej opcji - PiS.

Taka postawa to jedyny ratunek dla Kościoła. Rydzyk zaś powinien być wysłany do Watykanu, aby tam smędził o multipleksie cyfrowym dla TV Trwam papieżowi Benedyktowi XVI.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Gmyz na bruku



Stało się zadość. Najpierw został zwolniony Cezary Gmyz, autor artykułu "Trotyl na wraku tupolewa". "Rzeczpospolita" mniej lub bardziej świadomie szykowała wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim zamach stanu.

Gdyby nie zdecydowana postawa prokuratora wojskowego płk Ireneusza Szeląga, próba przejęcia władzy mogłoby nastąpiłaby bardzo szybko. Najprawdopodobniej nie byłaby bezkrwawa.

Takie próby jeszcze będą czynione. Możliwe, że już 11 listopada, w Dzień Niepodległości.

Pracę prawdopodobnie w "Rz" stracił także Tomasz Wróblewski, naczelny. On zdaje się pierwszy powinien iść pod nóż relegowania. Na bruku znalazło się jeszcze dwóch innych redaktorów, wicenaczelny i szef działu krajowego.

"Rzeczpospolita" będzie musiała odbudować swoją pozycję, a nie będzie to łatwe, zwłaszcza, że media papierowe są na równi pochyłej, zjeżdżają do historii.

Kto zastąpi Wróblewskiego?

Może Tomasz Lis, który swoimi artykułami na portalu naTemat prezentował postawę zatroskanego. 

niedziela, 4 listopada 2012

Co by było, gdyby PiS rządziło?


Nietrudno sobie wyobrazić, co by było, gdyby PiS rządziło. A jeszcze dokładniej: gdyby rządził Jarosław Kaczyński, bo w jego partii nikt samodzielnie myślący nie został. Jeżeli nawet można kogoś byłoby takiego na upartego znaleźć, to jedynie w dalekich szeregach, ale mają podkulone ogony i miauczą, jak kot prezesa, czyli Adam Hofman.

Polska byłaby rządzona polityką smoleńską, bo ta doktryna już została sformułowana ostatecznie, we wtorek, gdy "Rzeczpospolita" napisała o trotylu, a prezes i jego ludzie pokroju Antoniego Macierewicza rzucili się na temat, jak psy na gnat. Poszczekali na swoich - Donalda Tuska - i na obcych - Władimira Putina.

Sformułowany został wróg zewnętrzny, który odpowiada za "zbrodnię niesłychaną" - Rosja. Dominika Wielowieyska w "Wyborczej" opisuje, jak ten mechanizm dalej byłby nakręcany. Na tym blogu opisywane było to wielokrotnie, z bardzo podobnymi spostrzeżeniami.

Przede wszystkim nikt w UE, ani USA nie chciałby się zająć katastrofą smoleńską, na nowo byłaby ona badana pod rządami Kaczyński. Wówczas powstałaby komisja śledcza własnego chowu, do której nie dostałby się nikt spoza wyznawców trotylowego zamachu i wiary smoleńskiej.

Wcale nie musiałby uczestniczyć w niej Antoni "Trotyl" Macierewicz, tego Kaczyński chciałby uniknąć, ale trotyl musiałby zwyciężyć. Zwyciężyłby fałszywie pojmowany honor, a Polska popadłaby w ruinę gospodarczą, społeczną, a może nawet z czasem w straciłaby podmiotowość. Kaczyński dzisiaj jest o wiele groźniejszy niż w latach 2005-07, gdy starano się zdegradować nasz kraj do IV RP.

Groźba powrotu Kaczyńskiego do władzy jest realna i należy bić w każdy dzwon przestrogi. Ale nie z histerią i za każdym razem, bo Polacy się przyzwyczają i od alarmów ogłuchną. Wszak nikt nie chciałby być zdegradowany do roli kota Kaczyńskiego, nawet dachowca, który mimo wolności też miauczy.

piątek, 2 listopada 2012

Wykopać Pospieszalskiego z telewizji


Dziennikarz Superstacji Piotr Szumlewicz wystosował list otwarty do władz telewizji publicznej, aby zdjęły z anteny i zerwały współpracę z Janem Pospieszalskim.

Autor listu powołuje się na ostatni felieton z "Gazety Polskiej Codziennie", który napisał Pospieszalski, nosi charakterystyczny tytuł: "Tato, czy to oznacza wojnę?"

W felietonie Pospieszalski odpowiada twierdząco, że tak. Polska od kilku lat znajduje się w stanie wojny z Rosją. 

Ten quasi dziennikarz pisze o "morderstwie 96 naszych rodaków, w tym prezydenta i dowództwa sił zbrojnych".

Szumlewicz uzasadnia, że to naraża na szwank stosunki polsko-rosyjskie, bo jest pomówieniem. Ale groźniejsze jest sugerowanie, że Polska znajduje się w stanie wojny z Rosją. 

Telewizja publiczna ma charakter medium misyjnego, które winno dbać o wiarygodność i obiektywizm. Tego warunku nie spełnia Pospieszalski, władze telewizji powinna faceta wykopać hen daleko od kamery i mikrofonu, aby zaprzestał swojej działalności quasi dziennikarskiej.


piątek, 26 października 2012

Krętacz Rydzyk



O. Tadeusz Rydzyk jest szczęśliwym posiadaczem wszystkich grzechów głównych.

Nie każdy ma taki grzeszny żywot, za który wędruje się wprost na patelnię Belzebuba.

Nie ma takiego grzechu głównego, jak krętactwo, redemptorysta zalicza go na każdym kroku.

O wyczynie biskupa Piotra Jareckiego, który toyotą po pijaku pieprznął w latarnię, tak mówi o. Rydzyk: - To ataki na Kościół mogły skłonić biskupa do sięgnięcia po kieliszek.

Akurat jest odwrotnie. Bp Jarecki w łonie Kościoła zwalczał Rydzyka, jak mógł. Ostatnio pisała o tym KAI i "Wyborcza". Biskup uważał za wielki błąd angażowanie się Kościoła w politykę i nie poważał polityków korzystających z Kościoła.

Jeżeli biskup wpadł w alkoholizm, to z powodu stosunków wewnątrz kościelnych.

Rydzyk, jak to ma w swoim zwyczaju, odwraca kota ogonem. Ot, krętacz.

Za to kręcenie Belzebub z pewnością zwiększy Rydzykowi ogień pod patelnią, aby lepiej się usmażył ze swoimi grzechami.


czwartek, 25 października 2012

Opiniotwórczy, nie znaczy wiarygodny




Instytut Monitorowania Mediów opublikował raport najbardziej opiniotwórczych mediów i tytułów prasowych.

W czołówce rankingu znalazła się "Gazeta Polska Codziennie" - aż na trzecim miejscu za "Wyborczą" i "Rzeczpospolitą".

Algorytm sporządzania takiego zestawienia jest prosty jak drut - cytowalność.

Za sprawą tylko jednej prowokacji "GPC" w stosunku do gdańskiego sędziego Milewskiego ten dziennik pofrunął w górę rankingu.

Gazeta PiS - bo ta partia jest faktycznym jej właścicielem - nie jest tytułem wiarygodnym. Wystarczy przeglądnąć zawartość jednego numeru, aby dojść do przekonania, że materiały dziennikarskie są nie z tego świata, a przynajmniej nie z Polski, lecz jakiegoś kraju marginesu cywilizacyjnego (Burkina Faso).

Opiniotwórczość to nie to samo, co wiarygodność. A ilość cytowań w mediach nie przekłada się na tych cytowań jakość.

"GPC" jest tak samo parciana, jak patia Kaczyńskiego.


środa, 24 października 2012

Wojny aborcyjnej nie będzie



Stało się to, co było do przewidzenia. Sejm odrzucił projekt SP zaostrzający prawo antyaborcyjne.

Nie powtórzyło się głosowanie sprzed dwóch tygodni, kiedy to 40 posłów PO przyczyniło się do skierowania projektu do prac w komisji.

Po powrocie na salę sejmową z rekomendacją, iż komisja jest przeciw projektowi, projekt upadł. Upadła możliwość wojny aborcyjnej.

A jednak nie wszyscy posłowie zachowali się, jak chciał klub PO. Za dalszymi pracami opowiedziało się 14 posłów Platformy, a 8 się wstrzymało od głosu. Za był m.in. platformiany pisowiec Jacek Żalek, a wstrzymał się John Godson.

Jest lepiej w szeregach PO, ale nie wszyscy posłuchali lidera, Donalda Tuska.

Wynik głosowania 245 za odrzuceniem, przeciw 184. Jedna kwestia odfajkowana. Jakiś postęp w umysłach deputowanych jest widoczny, ale dużo w gmachu przy Wiejskiej cywilizacyjnej skamieliny.

wtorek, 23 października 2012

Niepotrzebna wojna aborcyjna



Projekt Solidarnej Polski zaostrzający ustawę aborcyjną padł w komisji sejmowej.

Posłowie wydali rekomendację o odrzucenie projektu ziobrystów w całości. Posłanka PO Iwona Guzowska nawet usłyszała od jakiegoś pisowca, że jest inkubatorem.

Ta propozycja teraz będzie przegłosowywana w Sejmie z odrzucającą rekomendacją.

Kluczowym będzie zachowanie posłów PO, którzy przyczynili się 2 tygodnie temu do skierowania projektu do komisji.

Czy będzie wojna aborcyjna? Prawdopodobnie do niej nie dojdzie, gdyż niedawno Donald Tusk ostre słowa skierował do posłów swojej partii z frakcji konserwatywnej.

Wypowiedział się też prezydent Bronisław Komorowski, który nie podpisze żadnej ustawy zaostrzającej. Tak, która obowiązuje, jest dobrym kompromisem.

Niepotrzebna krajowi jeszcze jedna wojna - aborcyjna.


poniedziałek, 22 października 2012

In vitro - rozwiązanie Tuska



Rozwiązanie kwestii in vitro zaproponowane przez Donalda Tuska nie może zaspokoić wszystkich.

Wszystko albo nic - takie jest myślenie ideologów.

Kto chce poddać się procedurom in vitro, z miejsca ma być zaspokojony. Tak chcieliby ci od "wszystkiego", choć wczoraj nic nie mieli.

Z kolei ci od "nic" są za życiem, ale in vitro wg nich niczego nie załatwia, bo zabijane jest życie w postaci zarodków. A tak naprawdę jest to wymysł Kościoła, wg tej instytucji życie daje Bóg, a nie człowiek, czyli nauka.

Tusk przynajmniej coś zaproponował. Wprowadził połowiczne rozwiązanie - 15 tys. par obejmie ten projekt w ciągu 3 lat.

Jest to połowiczne, ale jakieś jest. W Polsce prawnych rozwiązań nie można wprowadzić, bo strony się pozabijają. Tak było z ustawą antyaborcyjną, która była dobrym kompromisem. Ruszona przez ideologów - doprowadzi do wojny.

niedziela, 21 października 2012

Pijany biskup



Wiadomość cudna, a nawet cudaczna. Warszawski biskup Piotr J. (nie podają nazwiska, powinien go prokurator maglować) tak się napruł alkoholem, że wyrżnął toyotą w latarnię.

We krwi miał 2,5 promila. No, to miał pomroczność niczego sobie.

Wiadomość jest niejasna. Mianowicie: dlaczego inicjał zamiast nazwiska? Gdyż z newsa wynika, że po zbadaniu alkomatem, został wypuszczony.

Dlaczego nie zrobiono mu testu krwi? Gdyż wyniki alkomatu mogą być prawnie podważone.

Dlaczego nie trafił na izbę wytrzeźwień?

Nie może być tak, że byle hierarcha jest równiejszy niż inni, lepiej traktowany przez organa porządkowe.

W tym newsa widzę błędy, które popełnia państwo w stosunku do przedstawicieli Kościoła.



Nazwisko podał "Fakt" - bp Piotr Jarecki uderzył w latarnię na skrzyżowaniu Wybrzeża Gdańskiego i ulicy Boleść w Warszawie.

Dom publiczny




Aleksander Kwaśniewski spotkał się z Januszem Palikotem.

Gdzie?


Kogo się boją? Albo: czego?

Podsłuchów.

Mariusza Kamińskiego już nie ma w CBA. Póki co, Kaczyński nie rządzi.

O co chodzi?

O nic. O news na portalu, który ma wzbudzić klikalność. Zarobek dla właścicieli portalu.

A sens?

Dawno został w internecie sprzedany. W końcu mamy wspólny dom publiczny. Prawdaż, internauto?

piątek, 19 października 2012

Czas fetoru mediów




Onet podaje informacje tak, aby Polakom gula skakała. No i skacze - bo w mediach o to chodzi, mają internauci klikać, niekoniecznie czytać.

Czytanie, jak powszechnie wiadomo szkodzi głowie - boli od czytania - a jak skoczą sobie do gardeł, to najwyżej szyja będzie boleć.

Cóż zatem takiego ta szyja donosi. Gul-gul: prezydenta będą ekshumować.

Gul-gul pytanie: Tego na Wawelu?

Gul-gul odpowiedź: Ryszarda Kaczorowskiego. Ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie.

Gul-gul szyja przełyka i dalej się pyta: Pozabijaliście się?

Gul-gul (głos z karczmy): To wypijmy, zdrowie nasze.

Nie wiem, jaką klikalność miała ta informacje. Wiem, że prezes PiS mówił, że brata w trumnie nie rozpoznał.

Mniejsza. I tak media sobie rzucają Polakami od ściany do ściany. Grochem.

A idioci internauci, jak nie czytali, tak nie czytają, bo od wiedzy głowa boli.

Gul-gul: czas fetoru nam nastał.

Fetoru mediów. Ale jakoś ich nie chcą ekshumować.

wtorek, 16 października 2012

Smoleńskie zdjęcia



Rosja będzie Smoleńskiem grała, jak chciała. Napuszczała Polaka na Polaka.


Co z tego, że strona ze zdjęciami została zablokowana na prośbę polskiego prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta. Zdjęcia zostały już skopiowane.

Będą się pojawiać na kolejnych portalach w innych krajach. Już tak się stało, rozpowszechnianie ich jest nie do powstrzymania.

Rosyjska gra w Polakach wzbudza niezdrowe emocje, bo zawsze dawaliśmy się rozprowadzać przez Kreml, aby Polak skakał do oczu drugiemu Polakowi.

Ta jest w życiu społecznym i politycznym. Polak to łatwy łup.

niedziela, 14 października 2012

Rutkowski jak Macierewicz



Krzysztof Rutkowski bierze się za sprawę Amber Gold. Już to widzę, jak weźmie na tortury Marcina P., który siedzi.

Będzie musiał Rutkowski dał się zamknąć. Następnie dostać się do celi, gdzie zapuszkowany jest właściciel piramidy finansowej. Kłopotów z tym nie powinno być: wystarczy przepłacić strażnika.

Weźmie Marcina P. na tortury. Ciekawe, jakie one będą? Przez zanurzenie w wodzie, przypiekanie ogniem, czy wyrywanie paznokci?

W każdym razie już jest pewne, że wydobędzie przyznanie się, gdzie trupy pochował.

Jak nie ma trupów, to się znajdą. Spokojna głowa, Rutkowski to ma łeb nie od parady.

Już się podpiął pod medialną sprawę. Będzie za friko szukał ukrytego skarbu Marcina P. Skarb Państwa ponoć już się trzęsie.

Ciekawe, jak ten Skarb Państwa wygląda? Czy trzęsą się SP nogi, czy szczęka?

Rutkowski to detektyw nr 1, albo 2 w kraju. Nie wiadomo, kto jest lepszy? Rutkowski, czy Antoni Macierewicz.

piątek, 12 października 2012

Expose Tuska a internet: macierzyństwo



Kocham polskie media. Jak to mówi Wojciech Sadurski, wybitny konstytucjonalista: za ich dziadowskość.

Internet w tym jest najbieglejszy. Najlepszych dziadów zatrudnia. I to wszystkie portale. Redaktorzy z niewielką wiedzą, za to z emocjami. Odpowiednio gorzej jest z internautami.

A widać te "dziady" intelektualne przy pierwszej obróbce expose Donalda Tuska.

Skupię się na jednym tylko przykładzie, który ze wszech miar jest charakterystyczny. Soczewka głupoty, dlatego tak Lem zareagował na to medium.

Wyszło w każdej populacji (w tym Polaków) 98% głupców. Można zadać pytanie: dlaczego 2% pozostałych nie pisze w internecie?

Dlatego, że trudno pisać wśród idiotów, sam się nim stajesz.

Oto Donald Tusk proponuje przedłużenie macierzyńskiego do roku. Czyli oczekiwania populistyczne użytkowników mediów internetowych winien zadowolić, bo 100% jest populistów - czyli pustogłowych, którzy chcą, ale nic nie potrafią.

Propozycja Tuska i jaką w internecie premier otrzymuje odpowiedź? Źle. I cała masa argumentacji się znajduje na podorędziu. Patrz: Gazeta Wyborcza. Dlaczego? Bo młode matki jeszcze mniej chętnie będą zatrudniane.

Gdyby Tusk zaproponował utrzymanie status quo. Co to samo medium by doniosło? Ależ - zły Tusk, nie dba o rodzinę, wyklucza przyrost populacji, kobieta sprowadzona jest tylko do rodzącego brzucha.

Nie w tym rzecz, aby wszystkim dogodzić. Tylko wszyscy (no, niemal) są zwykłymi niedokształconymi roszczeniowcami o fatalnym stanie psychicznym. Zaniedbali siebie, sami o to nie zabiegali, zaniedbały wcześniej rodziny wychowując ich.

A Tusk nie jest psychologiem. Przypominam: premierem.