niedziela, 23 czerwca 2013

Psychopolak, czyli jak sobie nie radzimy z życiem


Najnowszy "Newsweek" odkrywa nową epidemię, wręcz "dżumę" XXI wieku, która dotknęła Polaków - lęk przed życiem. Na tę chorobę cierpi 8 mln rodaków, to znaczy, że co czwarty Polak cierpi na stany urojeniowe, omamy, depresje, wszelakie lęki.

To zastraszająco dużo. Boimy się życia, rzeczywistości, decyzji, boimy się siebie i innych. Psycholodzy wręcz twierdzą, że jesteśmy życiowymi samobójcami.

Taki stan psychiczny jest autodestrukcją, jesteśmy sami sobie winni. Stawiamy sobie wymagania, które doprowadzają nasze organizmy do ruiny. Co gorsza, nie jesteśmy gotowi, aby nam postawiono diagnozy. Boimy się zwrócić z prośbą do specjalisty, boimy się posądzenia, iż zostaniemy stygmatyzowani "wariatami".

A to droga do spirali jeszcze większych koszmarów. Ten cholerny lęk przed życiem uniemożliwia nam zdrowe emancypowanie się, cieszenie się z dnia codziennego, radość z samego siebie. Gdy jesteśmy stygmatyzowani przez siebie, jeszcze bardziej ranimy innych.

Cholerny Polak, psychol - najczęściej z własnego powodu.

wtorek, 18 czerwca 2013

Guziała lewy sierpowy w HGW i Platformę


Dla Platformy Obywatelskiej obecnie wcale nie musi okazać się najgroźniejsza partia Jarosława Kaczyńskiego. Cios warszawski może okazać się o wiele groźniejszy w skutkach, niż początkowo wyglądał. A wyprowadził go lewym sierpowym burmistrz Ursynowa Piotr Guział. Zamierzył się celnie, bo trafił. Zebrał potrzebną ilość głosów w sprawie referendum odwołania z prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Guział to postać, której wróży się karierę, nie tylko na stołecznej samorządowej scenie. Wyszedł z SLD, stworzył Warszawską Wspólnotę Samorządową. Tak zrobił to udanie, iż objął we władanie warszawski Ursynów. Właśnie zamierzył się na najważniejszy matecznik PO - i na razie I rundę wygrywa. Polityk PO Gronkiewicz-Waltz jeszcze nie jest liczona, ale solidnie chwieje się na nogach, a na pewno spadła w rankingu wewnętrznym PO.

Guział może sięgnąć po lewicowy prymat i wcale nie musi to był SLD. W tej chwili przyszłość kroi się przed nim świetlana, acz trudno do odgadnięcia, bo oślepia tymczasowym sukcesem. Co dalej z Warszawą? Przede wszystkim PiS nie ma się z czego cieszyć, sam Guział powiedział, aby partia Kaczyńskiego nie przebierała nogami, gdyż nie wyklucza koalicji swego podmiotu samorządowego WWS z PO.

W tej chwili pytanie najistotniejsze z punktu widzenia demokracji, kiedy referendum się odbędzie? Gdyby doszło do niego porą wakacyjną, może stać się, iż nie będzie wystarczającej frekwencji, aby wyniki mogły stać się ważne.

Gdyby terminem referendum miała być wczesna jesień, prawdopodobieństwo potrzebnej frekwencji gwałtownie wzrasta, a wówczas HGW odchodzi. Mogłoby dojść do wojny prawnej, bo do wyborów nie musiałoby dojść, karty rozdawałby wojewoda mazowiecki, który postawiłby na zarząd stolicą poprzez komisarza.

Ale też może dojść do jakiejś wcześniejszej ugody i zostać wygenerowany kandydat, bądź komisarz, zadowalający najważniejsze stołeczne strony polityczne: PO, WWS i SLD.

Wygranym w Warszawie w tej chwili jest jeden - Guział. Jak zechce spożytkować swoją przewagę? Czy zdecyduje się na bój i jaki? Czy jednak pozostanie przy systematycznym budowaniu wizerunku polityka, który inwestuje w przyszłość i karierę na arenie ogólnopolskiej?

Guział obnażył słabości PO, zrobił to o wiele skuteczniej niż PiS ze swoim para-premierem Piotrem Glińskim. Czy ma szanse posłać PO na deski w symbolicznej postaci HGW? Pani prezydent może przegrać, PO raczej nie. Wyrósł gracz bardzo obiecujący, który znalazł sposób na Goliata. Obecnie walki w terenie Guział może przekuć na korzyści polityczne, zarówno dla siebie, jak dla Warszawy, a może Polski.

Za sprawą Guziała polityka przestała być jednostronna - POPiSowa. Burmistrz Ursynowa w te dobrze naoliwione nienawiścią tryby wrzucił kamyk. Zazgrzytało i zatrzymało. Aby miało to sens, powinno po referendum, ewentualnych wyborach ruszyć żwawiej niż dotychczas, bo taki jest sens zbierania podpisów o referendum odwołania HGW.