niedziela, 18 listopada 2012

Ruch Narodowy wychodzi z cienia



Ruch Narodowy, który z takim rozgłosem wszedł na scenę polityczną 11 listopada wcale nie tworzą młodzi ludzie z ONR, czy Młodzieży Wszechpolskiej. Przemysław Holocher i Robert Winnicki. Oni to tylko poręczne narzędzia. Na razie firmują zjawisko głębsze, o większych możliwościach i przede wszystkim doświadczonych ludzi i polityków, którzy co prawda nie byli na eksponowanych stanowiskach, ale otarli się o władzę.

Ci młodzi są pomyślani, jako przyszli bojówkarze. Za sznurki pociągają starsi. Artura Zawiszę już znamy, jest obecnie "ciągany" po studiach - lubi to, a dziennikarze przysparzają normalności niedźwiedzią przysługę, nadają znaczenie temu ruchowi, który faszyzuje.

Ruch Narodowy zaprezentował się tak naprawdę po Marszu Niepodległości na Agrykoli, gdzie  "poważni politycy" z gabinetu cieni (a jakże! - narodowcy mają gabinet cieni) zagrzewali do boju młodych i krótko przedstawili cele, gdy narodowcy dojdą do władzy.

Kilka nazwisk mogło się obić o uszy. Sylwester Chruszcz był eurodeputowanym w latach 2004-09 z ramienia LPR, a nawet po odejściu Romana Giertych szefem tej partii. Marian Szołucha jest doktorem ekonomii. Marian Banaś zaznał władzy jako wiceminister finansów w rządzie PiS, był także szefem Służby Celnej. Samorządowiec Andrzej Szlęzak jest urzędującym prezydentem Stalowej Woli. Finansowo Ruch Narodowy wspiera Ryszard Opara, założyciel portalu Nowy Ekran. To bogaty przedsiębiorca z Australii. Jego życiorys jest zagadkowy. W PRL był lekarzem w Ludowym Wojsku Polskim, na antypodach zrobił karierę chirurga plastycznego.

To tylko niektórzy ludzie z RN, którzy się ujawnili. Większość kryje się w głębokim cieniu, w głębokiej tajemnicy. Z czasem będziemy ich poznawać. Bo dadzą nam popalić. Są zdecydowanie groźniejsi od PiS, zarówno Donald Tusk i Jarosław Kaczyński są dla nich wrogami politycznymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz