sobota, 16 lutego 2013

Równia pochyła Staniszkis



Kiedy nauka wchodzi w jednostronną symbiozę z polityką i to określoną ideowo, wyniki mogą być opłakane. I takimi są w wypadku Jadwigi Staniszkis. Ta wybitna socjolog zatraciła umiar wyrażania sympatii politycznych, a jeszcze bardziej antypatii.

Takie pozycjonowanie się polityczne jest podyktowane przypadkami na scenie politycznej, jakakolwiek kwestia staje się monologiem "być albo nie być", a rekwizyt wówczas przyjmuje kształt maczugi. Takie mam wrażenie, gdy stronnik Jarosława Kaczyńskiego, a jest nią od bardzo dawna Staniszkis, wyraża się w jego imieniu. Choć nie stosuje tak krótkich fraz, jak prezes, "zbrodnia niesłychana", to jednak socjolożka rezygnuje argumentacji na rzecz medialnej wyrazistości.

Oto Donald Tusk zapowiedział wymianę ministrów, a może rekonstrukcję rządu. Na razie ta wielkość pozostaje w sferze domysłów i spekulacji. Można ją traktować, jako PR premiera, aby dziennikarze i komentatorzy mieli zajęcie na tydzień, jednak wielu nie potrafi się powstrzymać od mocnego wyrokowania.

Staniszkis nawet wie, kto ma być dymisjonowany, opatruje swoją wypowiedź słowami z najcięższego arsenału oskarżeń. Na antenie RMF FM stwierdziła, iż "Tusk jest szkodliwy dla Polski, szantażuje własny rząd".

Darujmy sobie tę szkodliwość dla Polski, bo od dawna to określenie straciło swoją wagę i jest wypowiadane przy byle okazji i przez byle kogo. Ale cóż miałoby znaczyć owo szantażowanie rządu?

Ni mniej, ni więcej - tę wymianę ministrów. Ministrowie wg Staniszkis są szantażowani, powinni czuć się pewni swego stanowiska. Socjolożka nawet wie, kto jest szantażowany, mianowicie minister finansów Jacek Rostowski, który jest "filarem rządu".

Nie mam pod ręką cytatów ze Staniszkis sprzed pół roku, Rostowskiego nazywała najsłabszym ogniwem. Skąd ta zmiana poglądów w stosunku do Rostowskiego? A przede wszystkim: skąd wie, iż minister pójdzie na zieloną trawkę, w odstawkę?

A może ta wypowiedź Staniszkis ma zmierzać tylko do takiej to konkluzji: "Tusk po prostu nie lubi wokół siebie ludzi kompetentnych". I o to chodzi. Jest okazja, redaktor zaprosił do studia, dowalić Tuskowi. Nieważne, czy taka wypowiedź ma sens, ważne, iż czarny PR został zastosowany.

Może nie powinno się zwracać na takie wypowiedzi uwagi, ale stały się one już powszechne. Nic z tego nie wynika, naukowiec zaprzedał się konkretnemu politykowi, a nie idei. Nie można go nawet zaklasyfikować do "zdrady klerków" (termin Juliena Bendy). A tak - cóż - sieczka słów serwowana przez naukowca z dorobkiem i tytułem profesorskim. Równia pochyła, degradacja Staniszkis i środowiska.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz