poniedziałek, 7 stycznia 2013

Sędzia Tuleya dał przykład elitom


Sędzia Igor Tuleya może stać się tym kamieniem domina, który odwróci bieg naszego myślenia politycznego. W każdym razie jest tym, który z sankcją prawa nazwał zło, dookreślił je i umiejscowił.

Nasze życie publiczne robi bokami, jest postawione na głowie. W polityce za dobre przyjęte jest irracjonalne myślenie o kraju, polemizowanie z absurdami tworzy kolejne absurdy. Jesteśmy zapętleni.


Dotyczy to nie tylko podstawowych pojęć i wartości, ale przede wszystkim normalności. Ile razy można mówić i pisać o patriotyzmie, który dla każdego Polaka ma podobną wartość emocjonalną. Jest jednak partia, która zawłaszczyła tę ekspresję. Innych, którzy głosują nie na tę partię, deprecjonuje.


Polityka jest zdemolowana przez Smoleńsk, bo to dalszy ciąg myślenia z lat 2005-07, gdy elity, a za nimi społeczeństwo, miały być zaczadzone układami, podejrzeniami, ksenofobią myślenia o kraju.


Wchodząc w spór z postawionymi na głowie tezami, widzisz rzeczywistość zdeformowaną. Z czasem przyjmujesz, iż nienormalne jest normalne.


Sędzia Tuleya przy wyroku na kardiochirurga Mirosława G. wyartykułował to, co leży u podstaw tej zdeformowanej, skrzywionej mentalności, mianowicie: metody.


Jeżeli fakty się nie zgadzają z rzeczywistością, trzeba je stworzyć. Metody zostały wykute przez totalitaryzmy. I tak sędzia nazwał działania CBA w sławnej IV RP: działania organów ścigania budzą skojarzenia ze stalinizmem z lat 40. i 50.


Zupełnie to inaczej brzmi, gdy wypowiada sędzia, przedstawiciel władzy sądzenia, a nie polityk, czy publicysta. Ci ostatni pozostają w sporze ideowym, partyjnym. Prawnik decyzyjny jest orzecznikiem, jego siła przekonywania jest zdecydowanie większa.


Sędzia Tuleya zrobił nawet więcej. Postanowił złożyć doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez agentów CBA.


IV RP to czas, gdy do totalitaryzmu jeszcze było daleko, ale zręby jego były wykuwane przez wielogodzinne nocne przesłuchania służb specjalnych.


Życie publiczne jest wystarczająco zasnute absurdami, mgłami smoleńskimi i językiem pomówień. Sędzia Tuleya może być tym, który tchnie odwagę w elity, być kamieniem domina obalającym nienormalność i zło, bo przecież tych sprawiedliwych musi być więcej w tak dużym narodzie, jak Polacy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz