środa, 23 stycznia 2013

Anatomia kłamstwa Gargas i Macierewicza


Dziennikarka "Polityki" Jagienka Wilczak opisuje wspólne oglądanie propagandowego "dzieła" Gazety Polskiej "Anatomia upadku" o katastrofie smoleńskiej, które zrealizowała niejaka Anita Gargas.

Jest to nie tylko propaganda konfabulacji Antoniego Macierewicza, ale niebywała manipulacja. Dziennikarka oglądała film wraz z członkami Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, z szefem Maciejem Laskiem i członkami tego ciała: Piotrem Lipcem, Edwardem Łojkiem i (nomen omen) Agatą Kaczyńską.

W filmie Gargas nie ma podstawowych wiadomości, iż pogoda 10 kwietnia była nadzwyczaj fatalna, że piloci tupolewa otrzymali opis warunków od wcześniej lądującego jaka-40, że kontrolerzy lotu odradzali lądowanie, że tupolew zszedł poniżej 100 metrów, itd.

Film Gargas opiera się na relacjach świadków, którzy tak naprawdę nie podważają rządowego raportu Jerzego Millera, ale uprawdopodabniają. Na tym polega manipulacja dokumentalistki.

Kierowca autobusu twierdzi, że z drogi widział przechylony samolot. Co jest prawdą, bo w raporcie rządowym czarno na białym stoi, iż nad sławna brzozą leciał przechylony o 90 stopni. Widzialność wówczas była do 200 metrów. Akurat tyle jest od drogi, z której oglądał samolot kierowca autobusu do brzozy.

Ów kierowca mówi, że samolot był cały, a eksperci Macierewicza twierdzą, że wybuchy na pokładzie tupolewa nastąpiły między drogą a brzozą. Więc powinien już się rozpadać, a o tym nic nie mówi świadek.

Inny świadek, właściciel ziemi, na którym stała brzoza, twierdzi, że podczas przelotu tupolewa musiał trzymać się kół własnego samochodu, taki był podmuch. Co jest kolejnym potwierdzeniem komisji Millera. Gdyby samolot leciał wyżej, gazy z silników by nie zbiły go z nóg i nie doszłoby do zderzenia samolotu z ziemią w tym akurat miejscu, gdzie doszło, albo dalej byłoby miejsce katastrofy, albo cudem by do niej nie doszło, bo maszyna zostałaby poderwana do góry.

Także upada argument z filmu, że nastąpiły wybuchy na pokładzie samolotu. Rejestratory nie zanotowały żadnej eksplozji, tylko zderzenie z brzozą, a potem już z ziemią. Gdyby doszło do wybuchu, rozsadzony zostałby kadłub samolotu, a z okien powinny wylecieć szyby. Nie tylko w samolocie, ale w pobliskim hotelu. Nie ma śladu, aby wzrosło ciśnienie, a powinno, gdyby doszło do eksplozji.

Inny świadek opowiada, jak widział, że oderwał się ogon, a potem nastąpił rozbłysk i pożar. Faktycznie tuż przed zderzeniem z ziemią odpadł statecznik poziomy, potem zapaliło się paliwo.

I tak jest zbudowany film Gargas, który niczemu nie zaprzecza z ustaleń komisji Millera, a wręcz potwierdza, ale narracja tak jest manipulowana, aby wyszło, że rację ma Macierewicz.

To "dzieło" pod tytułem "Anatomia upadku" jest faktycznie anatomią kłamstwa Gargas i Macierewicza. Jak z mózgu robi się wodę, która uruchomiła całą machinę kłamstwa PiS na temat katastrofy smoleńskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz